'- moją ogromną przywarą - wyjaśnił - jest niepohamowana dobroć. ja po prostu muszę czynić dobro. jestem jednak rozsądnym krasnoludem i wiem, że wszystkim wyświadczyć dobra nie zdołam. gdybym próbował być dobry dla wszystkich, dla całego świata i wszystkich zamieszkujących go istot, byłaby to kropelka pitnej wody w słonym morzu, innymi słowy: stracony wysiłek. postanowiłem zatem czynić dobro konkretne, takie, które nie idzie na marne. jestem dobry dla siebie i dla mego bezpośredniego otoczenia.'
A. Sapkowski, 'Chrzest ognia'
blog o ośmiornicach, dinozaurach, zakupach z drugiej ręki, podróżach, głupotach oraz (poniekąd) o glottodydaktyce.
środa, 15 sierpnia 2012
dobroć
niedziela, 29 lipca 2012
jednorożec
'konik boczył się i odchodził, wciąż zachowując dystans. w ogóle nie chciał zachować się w sposób klasyczny, opisany w uczonych księgach - najwyraźniej nie miał najmniejszego zamiaru składać głowy na jej podołku. Ciri była pełna wątpliwości. nie wykluczała, że księgi łgały w kwestii jednorożców i dziewic, ale była też inna możliwość. jednorożec był w oczywisty sposób jednorożcem źrebakiem , jako zwierzątko młode mógł guzik się znać na dziewicach.'
A. Sapkowski, 'Czas pogardy'
powrotów do wiedźmina ciąg dalszy.
swoją drogą to kiedyś cytowałam tu fragment innej książki, też o jednorożcach, dziewicach i podważaniu prawdziwości przesądów.
niedziela, 22 lipca 2012
o językach
'-nie kończ pytania w ten sposób, to niegrzeczna forma. pytanie tworzy się intonacją.
- ale dzieci z Wysp...
- nie uczysz się żargonu ze Skellige, lecz klasycznej Starszej Mowy.
- a po co ja się właściwie tej Mowy uczę, co?
- po to, by ją poznać. tego, czego się nie zna, wypada się uczyć. ten, kto nie zna języków, jest kaleką.
- wszyscy i tak mówią tylko wspólnym!
- fakt. ale niektórzy nie tylko. zaręczam ci, Ciri, że lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich.'
A. Sapkowski, 'Krew elfów'
okres fascynacji Sapkowskim przeżywałam w gimnazjum, ale potem wzięłam się za Trylogię husycką i fascynacja minęła. po graniu w drugiego Wiedźmina jakoś tak mnie naszło na odświeżenie sobie sagi, ale po cichu myślałam sobie, że raczej mnie rozczaruje niż znowu wciągnie. wciągnęła. jestem naprawdę mile zaskoczona i chyba stanie na tym, że zamiast czytać tylko 'Krew elfów' przeczytam całość, może nawet z opowiadaniami włącznie.
p.s. jeszcze jeden fragment, w ramach komentarza do cycków Triss w pierwszej części gry (w drugiej się zreflektowali). Triss opowiada o bitwie pod Sodden:
'wyleczono nas, połatano, przywrócono dawny wygląd, oddano włosy i wzrok. prawie nie widać... śladów. ale ja już nigdy nie założę wydekoltowanej sukni, Geralt. nigdy.'
A. Sapkowski, 'Krew elfów'
sobota, 21 lipca 2012
szmateksowe
w moim szmateksie pojawiła się ostatnio wizażystka. wizażystka ma na oko koło osiemdziesiątki, chodzi z balkonikiem, wpycha się obcym ludziom do przymierzalni (najchętniej w momencie, kiedy są najmniej ubrani) i udziela im fachowych porad. upodobała sobie na przykład dwie panie (obie tak plus-minus może z dziesięć lat od niej młodsze) i znosiła im najbardziej wydekoltowane ubrania, jakie udało jej się znaleźć - bo 'jak jest się takim młodym jak wy to trzeba trochę ciała pokazać.' mi coś nie chciała doradzać, sama nie wiem jakie wnioski powinnam z tego faktu wyciągnąć. w każdym razie zrobiłam (wtedy i nie tylko wtedy) trochę ciekawych szmateksowych zakupów (ubraniowych też, ale opowiadanie o ubraniach jest nudne).
całe towarzystwo, które zamieszkuje teraz w mojej pościeli (z czego nowa jest tylko płaszczka, ale pięknie się komponuje z całą resztą)
pluszowe kameleony pozują na moim koszyku od roweru (stwierdziłam, że jak już kupuję to niehumanitarnie będzie kupić tylko jednego).
macki może nie są szczególnie urodziwe (i mają zeza), ale za to pochodzą z londyńskiego Akwarium, które rok temu odwiedziłam (wtedy takich macek tam nie mieli - mieli inne, które oczywiście też kupiłam).
pluszowy Dalek - zdaje mi się, że oryginalnie był pokrowcem na termofor, ale u mnie służy po prostu jako ozdoba bocznej ścianki regału.
na koniec kilka książek i płyta. swoją drogą to w jednej ze szmateksowych książek, które ostatnio kupiłam (nie ma jej na zdjęciu, to bodajże jakaś Bronte), znalazłam to:
zdaje mi się, że (przynajmniej do momentu upowszechnienia podróży w czasie) ze zwrotem mogą być problemy.
teraz skończyło się bieganie po szmateksach, jakoś ciężko mi wygospodarować czas w godzinach, w których są otwarte. niby dobrze, bo stopień zagracenia mojego mieszkania nie rośnie w takim zatrważającym tempie - ale tak naprawdę to źle, bo ja bardzo lubię zagracać moje mieszkanie.
niedziela, 15 lipca 2012
powrót do dzieciństwa (i życie seksualne skrzatów)
znalazłam ostatnio w szafie książkę, którą dostałam na jakieś Boże Narodzenie ze dwadzieścia albo i więcej lat temu. pamiętam, że kiedyś była to jedna z moich ulubionych książek, chociaż nawet nie jestem w stanie powiedzieć, czy przeczytałam ją jako dziecko od deski do deski - jest jednak przepięknie wydana, ma absolutnie cudowne ilustracje i nietypową formę, bo jest czymś w rodzaju fikcyjnego opracowania naukowego o życiu i kulturze skrzatów - więc niezależnie od tego, ile z niej przeczytałam (czy raczej ile zostało mi przeczytane), była magiczna. teraz postanowiłam do niej wrócić i sprawdzić co z tej magii zostało. ilustracje nadal tak samo piękne, forma tak samo ciekawa, treść odrobinę zbyt moralizatorska i miejscami mocno nadęta ('zakłóciliście równowagę, która istniała w przyrodzie...'), ale za to dużo fajnych faktów o roślinach i rzemiośle, zapewne zresztą pokrywających się z rzeczywistością (i napisanych całkiem 'dorosłym' językiem, bez zakładania, że czytelnik jest małym kretynem). przy okazji odkryłam kilka detali, których jako dziecko odkryć nie mogłam, a w każdym razie nie przywiązywałam do nich wtedy zupełnie wagi - bo z książki można dowiedzieć się też o potencji skrzatów, ich nocy poślubnej, pitych trunkach i... cyckach.
'skrzatka ubiera się od stóp do głów w kolory zgniłozielone. (...) chociaż ma duży biust, dzięki zmniejszonemu przyciąganiu ziemskiemu przez całe życie nie musi nosić stanika'
W. Huygen, 'Skrzaty'
obok opisu obowiązkowo ilustracja (piękna jak wszystkie inne ilustracje w książce) przedstawiająca cycatą skrzatkę bez stanika.
nie wiem na ile cycki i informacje o działaniu układu moczowego są nieodzownym elementem dobrych książek dla dzieci, ale wiem na pewno, że autorzy takich książek powinni poważnie traktować swoich czytelników i w wypadku 'Skrzatów' tak właśnie jest, co chyba zresztą przeważa o tym, że książka jest magiczna (bo tak, okazuje się, ze przez te dwadzieścia lat dużo się nie zmieniło). szkoda tylko, że polska wersja to tłumaczenie z francuskiego tłumaczenia, a nie z holenderskiego oryginału, bo pewnie coś tam się pogubiło i poprzeinaczało po drodze - chociaż czyta się w większej części i tak bardzo przyjemnie.
poniedziałek, 9 lipca 2012
cudze, swoje
'little Indian, Sioux or Crow,
little frosty Eskimo,
little Turk or Japanee,
o! don't you wish that you were me?
you have seen the scarlet trees
and the lions over seas;
you have eaten ostrich eggs,
and turned the turtles off their legs.
such a life is very fine,
but it's not so nice as mine,
you must often, as you trod,
have wearied not to be abroad.
you have curious things to eat,
i am fed on proper meat;
you must dwell beyond the foam,
but i am safe and live at home.
little Indian, Sioux or Crow,
little frosty Eskimo,
little Turk or Japanee,
o! don't you wish that you were me?'
R.L. Stevenson, 'Foreign Children'
niedziela, 8 lipca 2012
Dzień Hutnika
'do prywatnej integracji załogi nadają się szczególnie dwa dni. Dzień Hutnika i sylwester. dyrektor zaprasza wtedy do świetlicy kierowników i przodujących pracowników, a po życzeniach i lampce wina można się rozbić na mniejsze grupy, po pięć, dziesięć osób, i wyruszyć na miasto na obrady w sekcjach.
jest to przyjęte, a nawet dobrze widziane, i czynnik polityczny sam zachęca kierowników: "Józek - mówi - a poszedłbyś z nimi gdzie, tak dobrze przez cały rok pracowali..."
idzie się więc do "Dzikiej Kaczki" czy gdziekolwiek, ale trzeba od razu powiedzieć, że taka impreza wymaga od szefa pewnego taktu i przestrzegania żelaznych zasad, których jest cztery.
pierwsza zasada: szef powinien płacić za wszystkich, a już w każdym razie za samego siebie (dochodzi tu jeszcze jedna zasada, pomocnicza: trzeba płacić demonstracyjnie, by wszyscy widzieli i by nie mógł potem powiedzieć nikt, że się pije za cudze pieniądze).
druga zasada: szef nie ma prawa się upić.
trzecia zasada: szef musi później porozwozić wszystkich podwładnych do domu.
czwarta zasada: przyjechawszy już z takim podwładnym do domu ma obowiązek zadzwonić do drzwi i wytłumaczyć żonie, z jakiej okazji się piło. kiedy żona zobaczy, że to jest sam szef - nie będzie robiła na drugi dzień żadnych wymówek.'
H. Krall, 'Tematy do reportażu'
czwartek, 5 lipca 2012
'Córka kapitana'
'Sawieljicz spotkał nas na ganku. aż jęknął na mój widok, dostrzegając niewątpliwe oznaki mojej pilności w przyzwyczajaniu się do służby. "a cóż to, paniczu, z tobą się stało? - spytał żałośnie - a gdzież to tak ululałeś się? na Boga! toć nikt w rodzinie tak nie!..."
"milcz, stary durniu! - powiedziałem doń, plącząc słowa - to tyś pewnikiem pijany, idź spać... i mnie rozbierz."
A. Puszkin, 'Córka kapitana'
niedziela, 1 lipca 2012
aspiracje
'"Fielding," said Fanny, when the man in Charing Cross Road asked her what book she wanted.
she bought Tom Jones.
at ten o'clock in the morning, in a room which she shared with a school teacher, Fanny Elmer read Tom Jones - that mystic book. for this dull stuff (Fanny thought) about people with odd names is what Jacob likes. good people like it. dowdy women who don't mind how they cross their legs read Tom Jones - a mystic book; for there is something, Fanny thought, about books which if i had been educated i could have liked - much better than ear-rings and flowers, she sighed, thinking of the corridors at the Slade and the fancy-dress dance next week. she had nothing to wear.'
V. Woolf, 'Jacob's Room
ja miałam odczucia podobne jak Fanny czytając Virginię Woolf właśnie - a 'Tom Jones' czytał się o niebo lepiej niż 'Jacob's Room.'
piątek, 22 czerwca 2012
kot
'вот пошел кот гулять, а навстречу ему лиса. увидела кота и дивится: "сколько лет живу в лесу, такого зверя не видывала!"
поклонилась лиса коту и спрашивает:
- скажись, добрый молодец, кто ты таков? как ты сюда зашёл и как тебя по имени величать?
а кот вскинул шерсть и отвечает:
- зовут меня Котофей Иванович, я из сибирских лесов прислан к вам воеводой.'
'Кот и лиса,' bajka rosyjska
środa, 20 czerwca 2012
bóg
(po raz kolejny, i znowu z literatury.)
'one afternoon we were sitting on my front porch and i was reading the Catechism out loud to Frank. i read the line, "God has bodily eyes and sees all things."
"bodily eyes?" Frank asked.
"yes."
"you mean like this?" he asked.
he clenched his hands into fists and placed them over his eyes.
"He has milk bottles for eyes," Frank said, pushing his fists against his eyes and turning toward me. then he began laughing. i began laughing too. we laughed a long time. then Frank stopped.
"you think He heard us?"
"i guess so. if He can see everything He can probably hear everything too."
"i'm scared," said Frank. "He might kill us. do you think He'll kill us?"
"i don't know."
"we better sit here and wait. don't move. sit still."
we sat on the steps and waited.we waited a long time.
"maybe he isn't going to do it now," i said.
"he's going to take his time," said Frank.
we waited another hour, then we walked down to Frank's place. he was building a model airplane and i wanted to take a look at it...'
C. Bukowski, 'Ham on Rye'
sobota, 16 czerwca 2012
piwo
'- czym zajmował się pan w życiu poza piciem piwa?
- właściwie niczym. piję je, odkąd tylko pamiętam.
- czy to nie monotonne?
- proszę? nie ma mowy o monotonii, zwłaszcza odkąd zacząłem organizować zawody w piciu piwa i sam brać w nich udział. w wielu okazałem się zdecydowanym zwycięzcą mimo braku obiektywizmu u sędziów. człowiek tyle jest wart, ile potrafi wypić, proszę pani. myślę sobie czasem, że każdy z nas powinien przed lądowaniem opanować do perfekcji przynajmniej jedną czynność, żeby móc udowodnić na Ziemi swą przydatność. ja na przykład postanowiłem wygrać Światowe Zawody w Piciu Piwa, żeby przynależność do załogi bohaterskiego krążownika "Dziesięciornica" nie była moją jedyną zaletą. myślę, proszę pani, że jest wśród nas stanowczo zbyt wielu ludzi, których jedyną zaletą jest przynależność.'
M. Oramus, 'Senni zwycięzcy'
Oramus ponoć wielkim pisarzem jest (przynajmniej w środowisku polskofantastycznym). ja tam nie wiem, ta książka to moje pierwsze podejście do niego i za bardzo mnie do siebie nie przekonał - zakończenie ciekawe, reszta jakaś rozmemłana.
a tak w ogóle to mam dużo głupot, którymi chce się pochwalić i mało czasu (bo muszę ćwiczyć się w piciu piwa i oglądać seriale), ale planuję wreszcie coś tam poogarniać, więc może niedługo wrzucę tu nieco więcej niż tylko cytaty z ostatnio czytanych książek.
sobota, 2 czerwca 2012
szklane oko
'ze szklanym okiem można wyczyniać rozmaite sztuczki, na przykład wyjmować je z głowy i wkładać z powrotem, ilekroć ma się na to ochotę. idę o zakład, że pani Fleja znała wszystkie te sztuczki. któregoś ranka wyjęła swoje szklane oko i kiedy mąż nie patrzył, wrzuciła mu je do kufla z piwem.'
R. Dahl, 'Fleje'
Roald Dahl, mniej niż trzy.
piątek, 1 czerwca 2012
Lem, macki i Doktor
'ciekawa rzecz, że na Edenie nie ma żadnych macek - zauważył Doktor. - we wszystkich książkach, jakie kiedykolwiek czytałem, na innych planetach jest zawsze pełno macek, które się wiją i duszą.'
S. Lem, 'Eden'
Lem bardzo średni (jak na Lema), ale tego fragmentu nie mogłam nie zacytować. i tak, w książce występuje Doktor pisany z wielkiej litery. inna sprawa, że występują też Cybernetyk, Chemik, Inżynier i Koordynator.
swoją drogą to taki zrzut ekranu zrobiłam ostatnio przy oglądaniu bodajże szóstego sezonu Skinsów:
wtorek, 24 kwietnia 2012
dwa spotkania w imię lokalnego patriotyzmu
Ursynów, czyli moja dzielnica Warszawy, obchodzi w tym roku trzydziestopięciolecie swojego istnienia i w związku z tym mają się dziać różne rzeczy. na razie wydarzyły się dwie, a w każdym w dwóch uczestniczyłam - chodzi o spotkania z panem Maćkiem Mazurem w dwóch okolicznych knajpach, Ursynoffie i Roskoszy (o których już zdarzyło mi się wspomnieć). pan Mazur jest ponoć znany z TVNowych Faktów, ale ja kojarzę go jako autora tej książki. okazuje się też, że jest (prawie) rodowitym ursynowianinem i, jako lokalny patriota i miłośnik historii najnowszej, przyszedł na spotkania, żeby poopowiadać trochę anegdot i dokształcić Szanownych Mieszkańców w temacie miejsca ich zamieszkania.
Ursynoff. siedzi pan Mazur, stoi i gra na okarynie pan z ulicy Okaryny, zresztą (emerytowany?) nauczyciel muzyki ze szkoły na Koncertowej (bo Ursynów lubi takie artystyczno-romantyczne nazwy prawie tak bardzo jak Nowa Huta).
w Roskoszy przestrzeni było mniej, ale znalazł się rzutnik, żeby pooglądać stare zdjęcia (od lewej: pan Mazur, lamposuszarka, meblościanka i ekran do rzutnika).
sobota, 21 kwietnia 2012
nauka
'Muad'Dib uczył się prędko, ponieważ najpierw przeszedł szkolenie, jak się uczyć. a najpierwszą ze wszystkich otrzymał lekcję podstawowej wiary, że może się nauczyć. szokuje odkrycie, jak wielu ludzi nie wierzy, że mogą się nauczyć, a o ile więcej uważa, że nauka jest trudna.'
F. Herbert, 'Diuna'
środa, 18 kwietnia 2012
bóg
'вот они там говорят, что главные качества Бога - это милосерде, доброта, готовность прощать, что он - Бог любви, что он всемогущ. но при этом за первое же ослушание человек был изгнан из рая и стал смертным. потом несчетное количество людей умирает - не страшно, и под конец Бог посылает своего сына, чтобы он спас людей. и сын этот сам погибает страшной смертью, перед смертью взывает к Богу, спрашивает, почему тот его оставил. И все это для чего? чтобы своей кровью искупить грех первого человека, которого Бог сам же спровоцировал и наказал, и чтобы люди вернулись в рай и вновь обрели бессмертие. какая-то бессмысленная возня, ведь можно было просто не наказывать так строго их всех за то, чего они даже не делали. или отменить наказание за сроком давности.'
Д. Глуховский, 'Метро 2033'
jak znalazł na teraz, w końcu niedawno była Wielkanoc.
poniedziałek, 16 kwietnia 2012
wampiry z klasy pracującej
'writing my first book, The Evil Seed, it struck me that vampire literature is really very elitist. the setting is always romantic, the bloodsuckers themselves always attractive, aristocratic and stylish. this of course begs the question: where are the other vampires? the plain vampires, the working-class vampires, the ones with bad PR?'
J. Harris, wstęp do opowiadania 'Never Give a Sucker...'
chociaż ostatnio chyba skojarzenia z wampirami są odrobinę inne.
sobota, 14 kwietnia 2012
bo ładne.
'wieczorami także, nie żałując grzbietu ani kolan, szorowałem pracowicie podłogę, wycierałem stół i jako tako okno, a kiedy uznałem, że w pokoiku jest zacisznie i przytulnie jak w uchu, przykrywałem seledynowym kloszem jarzący się grzybek i zamykałem troskliwie pokój, aby nabrał ciepła. siadywałem zazwyczaj przy piecu w kantorze. robiłem drobiazgowe notatki bibliograficzne, którymi wypychałem specjalne pudła, zapisywałem na luźnych karteczkach głębokie sentencje i trafne aforyzmy, które znalazłem w książkach, i uczyłem się ich na pamięć.'
T. Borowski, 'Pożegnanie z Marią'
czwartek, 12 kwietnia 2012
festiwal zawiści
'mam nadzieję, że Rzymianie
brać musieli na wstrzymanie.
mam nadzieję, że się Grekom
robił jęczmień pod powieką.
mam nadzieję, o, Egipcie,
że nękała plaga gryp cię.
mam nadzieję, że Araba
truła nieraz zupa z kraba.
mam nadzieję, że Wandale
mieli często cierń w sandale.
mam nadzieję, że lud Persji
znał półpasiec w ostrej wersji.
mam nadzieję, że się w Medzie
odkładały jakieś miedzie.
no, bo jak to: cały kram
wszcząć i zwalić na łeb - nam?!'
A. Guiterman, 'Historia starożytna.' tłum. S. Barańczak