w moim szmateksie pojawiła się ostatnio wizażystka. wizażystka ma na oko koło osiemdziesiątki, chodzi z balkonikiem, wpycha się obcym ludziom do przymierzalni (najchętniej w momencie, kiedy są najmniej ubrani) i udziela im fachowych porad. upodobała sobie na przykład dwie panie (obie tak plus-minus może z dziesięć lat od niej młodsze) i znosiła im najbardziej wydekoltowane ubrania, jakie udało jej się znaleźć - bo 'jak jest się takim młodym jak wy to trzeba trochę ciała pokazać.' mi coś nie chciała doradzać, sama nie wiem jakie wnioski powinnam z tego faktu wyciągnąć. w każdym razie zrobiłam (wtedy i nie tylko wtedy) trochę ciekawych szmateksowych zakupów (ubraniowych też, ale opowiadanie o ubraniach jest nudne).
całe towarzystwo, które zamieszkuje teraz w mojej pościeli (z czego nowa jest tylko płaszczka, ale pięknie się komponuje z całą resztą)
pluszowe kameleony pozują na moim koszyku od roweru (stwierdziłam, że jak już kupuję to niehumanitarnie będzie kupić tylko jednego).
macki może nie są szczególnie urodziwe (i mają zeza), ale za to pochodzą z londyńskiego Akwarium, które rok temu odwiedziłam (wtedy takich macek tam nie mieli - mieli inne, które oczywiście też kupiłam).
pluszowy Dalek - zdaje mi się, że oryginalnie był pokrowcem na termofor, ale u mnie służy po prostu jako ozdoba bocznej ścianki regału.
na koniec kilka książek i płyta. swoją drogą to w jednej ze szmateksowych książek, które ostatnio kupiłam (nie ma jej na zdjęciu, to bodajże jakaś Bronte), znalazłam to:
zdaje mi się, że (przynajmniej do momentu upowszechnienia podróży w czasie) ze zwrotem mogą być problemy.
teraz skończyło się bieganie po szmateksach, jakoś ciężko mi wygospodarować czas w godzinach, w których są otwarte. niby dobrze, bo stopień zagracenia mojego mieszkania nie rośnie w takim zatrważającym tempie - ale tak naprawdę to źle, bo ja bardzo lubię zagracać moje mieszkanie.
ksiazki i dvd zawsze chetnie tez kupie
OdpowiedzUsuń