znalazłam ostatnio w szafie książkę, którą dostałam na jakieś Boże Narodzenie ze dwadzieścia albo i więcej lat temu. pamiętam, że kiedyś była to jedna z moich ulubionych książek, chociaż nawet nie jestem w stanie powiedzieć, czy przeczytałam ją jako dziecko od deski do deski - jest jednak przepięknie wydana, ma absolutnie cudowne ilustracje i nietypową formę, bo jest czymś w rodzaju fikcyjnego opracowania naukowego o życiu i kulturze skrzatów - więc niezależnie od tego, ile z niej przeczytałam (czy raczej ile zostało mi przeczytane), była magiczna. teraz postanowiłam do niej wrócić i sprawdzić co z tej magii zostało. ilustracje nadal tak samo piękne, forma tak samo ciekawa, treść odrobinę zbyt moralizatorska i miejscami mocno nadęta ('zakłóciliście równowagę, która istniała w przyrodzie...'), ale za to dużo fajnych faktów o roślinach i rzemiośle, zapewne zresztą pokrywających się z rzeczywistością (i napisanych całkiem 'dorosłym' językiem, bez zakładania, że czytelnik jest małym kretynem). przy okazji odkryłam kilka detali, których jako dziecko odkryć nie mogłam, a w każdym razie nie przywiązywałam do nich wtedy zupełnie wagi - bo z książki można dowiedzieć się też o potencji skrzatów, ich nocy poślubnej, pitych trunkach i... cyckach.
'skrzatka ubiera się od stóp do głów w kolory zgniłozielone. (...) chociaż ma duży biust, dzięki zmniejszonemu przyciąganiu ziemskiemu przez całe życie nie musi nosić stanika'
W. Huygen, 'Skrzaty'
obok opisu obowiązkowo ilustracja (piękna jak wszystkie inne ilustracje w książce) przedstawiająca cycatą skrzatkę bez stanika.
nie wiem na ile cycki i informacje o działaniu układu moczowego są nieodzownym elementem dobrych książek dla dzieci, ale wiem na pewno, że autorzy takich książek powinni poważnie traktować swoich czytelników i w wypadku 'Skrzatów' tak właśnie jest, co chyba zresztą przeważa o tym, że książka jest magiczna (bo tak, okazuje się, ze przez te dwadzieścia lat dużo się nie zmieniło). szkoda tylko, że polska wersja to tłumaczenie z francuskiego tłumaczenia, a nie z holenderskiego oryginału, bo pewnie coś tam się pogubiło i poprzeinaczało po drodze - chociaż czyta się w większej części i tak bardzo przyjemnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz