zaczął się sezon plenerowo-ogniskowy, więc chodzi się na imprezy do lasu. najlepiej jak imprezy są przebierane, bo wtedy można wyjść z domu w stroju niestandardowym i robić na ulicy wstyd sobie, i, co ważniejsze, towarzyszącym znajomym. ostatnio z okazji jednej z takich imprez zamieniliśmy się w lesie płciami.
zaczęło się oczywiście od fejsbukowego eventu. jako, że las jest Ciemny, Straszny i Odległy, trzeba było stworzyć mapkę dla odwiedzających go po raz pierwszy. Agata B., będąca Organizatorką i Jubilatką (bo impreza była urodzinowa) podjęła się zadania, jednak nie spełniła go w zadowalającym stopniu, gdyż mapka Jej autorstwa okazała się zbyt mało szczegółowa i nie uwzględniała pewnych szalenie istotnych elementów topografii. całe szczęście, że pod ręką byłam ja i skorygowałam rażące uchybienia:
mapkę umieszczam tu kierując się Miłością Bliźniego - ogniska w Lasku Młocińskim są wśród warszawiaków dość popularną rozrywką, a pewnie wielu z nich nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństw, jakie tam czyhają (w tym miejscu pozdrawiam wszystkich, którzy trafili tutaj wpisując w Googlach coś w stylu 'jak dotrzeć na ognisko na Młocinach?').
jak już wspomniałam, ognisko było urodzinowe, więc wypadało przynieść jakiś prezent. Jubilatka podobno lubi kaktusy, więc kaktus został nabyty, ale należało go jeszcze ubrać tak, żeby wpasował się w temat imprezy. w tym miejscu przedstawiam Zbigniewa:
charakteryzacja Zbigniewa (również tworzona w lesie, z tym, że już w innym lesie. dzień był ładny i udało się połączyć przyjemne z innym przyjemnym pożytecznym).
Gorsi Bracia Zbigniewa, czyli produkty uboczne jego narodzin
a tu już w drodze na imprezę - jedziemy ze Zbigniewem metrem.
dojazdów ciąg dalszy (bo Młociny to taki koniec świata, że trzeba się wlec metrem, trzema autobusami, promem i dorożką) - ze Zbigniewem i Tadeuszem przystrojonym w moje urodzinowe boa (którego zresztą nie oddał mi do tej pory - podejrzewam, że po prostu tak bardzo Mu się spodobało, że teraz zakłada je codziennie do pracy).
już na miejscu - obdarowana, obdarowujące i Zbigniew.
Jubilat(ka) z mężczyzną/kobietą
ja w pełnej krasie
dupy
więcej dup.
p.s. a potem było inne ognisko, w innym lesie, i też narysowałam mapę. gdyby ktoś, kto kiedyś będzie czytał tego bloga chciał się akurat dowiedzieć, jak dotrzeć na ognisko w Lesie Kabackim, służę pomocą:
chyba rzucę pracę nauczyciela i zostanę kartografem, bo tak mi świetnie idzie z tymi mapami.
Genialne, jak będę kiedyś wychodziła za mąż i będę miała wesele na odludziu, to się do Ciebie zgłoszę w sprawie mapki. ^^ A na serio - świetne pomysły, świetna charakteryzacja, uśmiałam się :)
OdpowiedzUsuńNa pierwszej mapce, koło McDonalda, możesz jeszcze zaznaczyć cholerną stację benzynową, na której nie sprzedają zapalniczek ani zapałek i przez którą musiałem drałować po jakikolwiek przyrząd, mogący posłużyć do rozniecenia ognia, aż do sklepu przy Metrze Młociny.
OdpowiedzUsuńSulik
ostatecznie okazało się,że zapalniczka, którą miałam w torebce nadawała się jednak do użytku, nie wspominając już o kilku paczkach zapałek, które także zabrałam ;)
UsuńBrenda
nie mieliście tam żadnego palacza pod ręką? :P
OdpowiedzUsuńpotem byłam jeszcze na dwóch ogniskach i na żadnym prawie nie było ogniska, więc i tak rządzicie w tej kwestii. ;)
OdpowiedzUsuńBo my wyznajemy kult ognia.
UsuńSulik