w końcu udało się zaliczyć Kopernika, nawet bez stania w wielokilometrowej kolejce (bo wybraliśmy się w tygodniu, o nieludzkiej godzinie - o ile brak kolejki liczy się na plus, o tyle obecność wycieczek szkolnych w dużej ilości już niekoniecznie). generalnie to fajnie jest zwiedzić takie miejsce, gdzie można dotykać i bawić się wszystkim tym, czego normalnie w muzeach ruszać nie wolno - ale poza tym to jestem trochę zawiedziona, chyba spodziewałam się po Koperniku Niewiadomoczego. no i te dzieci, na boga, czemu we wszystkich potencjalnie interesujących miejscach jest tyle dzieci? a tam przecież nawet nie było dinozaurów (fakt, za to były roboty).
'chłopiec zjadł chomika' (tam było bodajże coś o tym, jak na nas działają media).
drapieżniki, wnętrzności i bakterie, czyli sztuka, która uczy (sztóka która óczy).
aż nachodzi chęć, żeby następnym razem przyprowadzić co poniektórych znajomych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz