blog o ośmiornicach, dinozaurach, zakupach z drugiej ręki, podróżach, głupotach oraz (poniekąd) o glottodydaktyce.
wtorek, 31 stycznia 2012
poniedziałek, 30 stycznia 2012
co tam jeszcze zostało
liverpoolskie resztki, czyli wszystko to, czego nie objęły poprzednie posty.
okno wystawowe Forbidden Planet, czyli Najlepszego Sklepu na Świecie
'do not cease to drink beer, to eat, to intoxicate thyself, to make love, and celebrate the good days.' gdzieś w okolicach centrum.
samochód napędzany magicznym pyłkiem, ze specjalną dedykacją dla Basi, która kocha disneyowskie pedalskie wróżki.
niedziela, 29 stycznia 2012
sobota, 28 stycznia 2012
sztuka, przemoc i występek
...czyli motywy przewodnie spędzonego w Liverpoolu (a w zasadzie w Port Sunlight) Sylwestra 2011.
sztuka uprawiana w pubie, do którego trafiliśmy punktualnie o północy. obsługa zdawała się za bardzo nie przejmować ani tym, że ozdobiliśmy im praktycznie całą jedną salę, ani, że wyniosłam stamtąd w dość otwarty sposób firmową szklankę Guinessa.
sztuka uprawiana w domu, na twarzy Robbiego. następnego dnia rano Robbie ponoć wstał, założył płaszcz i poszedł do siebie, radośnie maszerując przez pół miasteczka z mysimi wąsami i napisem 'dupa' na czole.
kreatywne pakowanie dzień po - czyli jak upchnąć majtki do kradzionej szklanki tak, żeby bezpiecznie przetransportować ją przez pół kontynentu? (się udało się.)
przemocy prezentować tu nie będę, musicie uwierzyć mi na słowo, że była.
piątek, 27 stycznia 2012
środa, 25 stycznia 2012
World Museum
World Museum w Liverpoolu jest rajem dla kogoś, kto tak jak ja kocha potwory morskie, dinozaury i robaki - wszystko to można tam spotkać, w mniej lub bardziej żywym stanie. żałuję tylko, że przyszliśmy tak późno i zdążyli nas wyprosić zanim dotarliśmy do ostatniego, poświęconego astronomii, piętra.
portret z prehistorycznymi mackami (i palcem Agaty w obiektywie)
bonusowo: naszyjnik z żab znaleziony w etnograficznej części muzeum.
p.s. Potwór obchodzi dziś trzecie urodziny.
wtorek, 24 stycznia 2012
pracowe
standardowo - nic mnie tak nie inspiruje jak praca, więc prezentuję kolejną porcję sytuacji i dialogów, które miały miejsce na moich zajęciach (było tego więcej, ale to już na drugim komputerze, który chwilowo padł trupem - resztę wrzucę więc po dokonaniu resustytacji).
to akurat twórczość własna, ale nie mogłam się powstrzymać kiedy zobaczyłam w książce taki tytuł rozdziału (to z podręcznika Sky High 3). are you sure, Andy?
obiecane dialogi i cytaty:
W. czyta na głos. oryginalny tekst w książce: 'let's go before it gets dark.'
W: let's go before we get drunk.
rozmawiamy o designie, każdy w grupie ma za zadanie wymyślić nowy design dla jakiegoś przedmiotu codziennego użytku i opowiedzieć, co czyni go praktycznym.
E: the desk should have a drink holder, because when you work you need to drink a lot of alcohol.
fragmenty najlepszego najgoszego wypracowania jakie w życiu czytałam (w poniedziałek gołymi rękami uduszę pana A., który to dzieło stworzył):
'the boy was a szewczyk who often imagined that he was a brave wojakiem.'
'"hello, Lutku," said the duck.'
'"if you want the gold, you need to have me satisfied!," said the duck to the Lutek.'
(właśnie sobie wyobrażam jak the Lutek zaspokaja potrzeby seksualne kaczki.)
'"finally i'm rich!," thought the boy, going dziarskim step.'
'the boy went to the tailor and dressed in the most expensive dress.'
'a noble lord, can you help me?'
(hello, random noble lord.)
'Lutek looked at the happy old man, who withdrew żwawszym step in the direction of old town.'
poniedziałek, 23 stycznia 2012
muzeum Liverpoolu
tak gwoli formalności - kilka obrazków z muzeum Liverpoolu.
wszechobecni Beatlesi ('which Beatle wrote a song about an octopus?')
niedziela, 22 stycznia 2012
dzieła zebrane
składanie życzeń urodzinowych na fejsbuku jest zazwyczaj nudne i nic nie znaczy, dlatego mam dwie zasady:
1. składaj życzenia tylko tym ludziom, z którymi faktycznie masz jakiś kontakt i którym naprawdę chcesz złożyć życzenia
2. zrób to inaczej, na przykład tak:
dla Eweliny, czyli koleżanki w seminaryjnej niedoli (A.N., jak można się domyślić, była naszą promotorką).
i bonusowo, chociaż to już nie życzenia, a tylko efekt mojej prokrastynacji (bo to takie modne słowo jest):
część tego już się wcześniej na Potworze pojawiła, ale mniejsza o to.
sobota, 21 stycznia 2012
Chester
nie tylko Liverpoolem człowiek żyje (nawet człowiek, który akurat wyjechał sobie na tydzień do Liverpoolu) - czasem można złapać w Port Sunlight pociąg w przeciwnym niż zwykle kierunku i wylądować w mniejszym miasteczku z przepiękną architekturą, pozostałościami rzymskiego amfiteatru i... słoniem.
ruiny amfiteatru i mural, który ma dać wyobrażenie o tym, co się do naszych czasów nie zachowało
robię to, co każdy turysta, który natrafia na zminiaturowany model jakiegoś zabytku - udaję Godzillę.
fabryka czekolady Willy'ego Wonki (a tak naprawdę to nie mam pojęcia co się kryje za tą bramą, ale zobaczyłam ją przez okno i, kochając książki Roalda Dahla, musiałam uwiecznić.)