'rok szkolny kończy się zazwyczaj u schyłku maja, kiedy nadchodzą białe noce, które trwają tu cały czerwiec. biała noc to noc, kiedy słońce zachodzi ledwo na dwie godziny - zjawisko arcyznane pod szerokościami Północy. to najczarowniejszy okres w mieście: można pisać i czytać bez lampy o drugiej w nocy; ogromne zwały gmachów pozbawionych cienia, z obrębionymi złotem dachami, wyglądają jak kruchy porcelanowy serwis. wokół taka cisza, że można by dosłyszeć brzęk łyżki upadającej w Finlandii. przejrzysty, różowy odcień nieba jest tak jasny, że prawie nie może się odbić w błękitnej akwareli rzeki. i mosty, rozdzielone jak wyspy delty, rozplotły ręce i z wolna ruszyły z prądem ku Bałtykowi. w takie noce trudno zasnąć, bo jest zbyt jasno, bo żaden sen nie równa się z tą jawą. kiedy człowiek, jak woda, nie rzuca cienia.'
J. Brodski, 'Przewodnik po przemianowanym mieście'
blog o ośmiornicach, dinozaurach, zakupach z drugiej ręki, podróżach, głupotach oraz (poniekąd) o glottodydaktyce.
wtorek, 4 stycznia 2011
Piter
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz