sobota, 29 stycznia 2011

kredki

kupiłam sobie kredki. takie 'Bambino,' które w Tesco kosztują pięć złotych i kojarzą mi się z dzieciństwem. zaczęło się od tego, że miałam ostatnio w pracy wolną chwilę i znalazłam pudełko takich kredek, co pozwoliło mi narysować kilka kolorowych (!) potworów na wolnej stronie mojego terminarza na Bardzo Ważne Notatki (i rysunki potworów). pomyślałam, że fajnie jest mieć takie kredki na własność i nawet przez chwilę rozważałam kradzież, ale potem uświadomiłam sobie, że drogą kupna też można się wzbogacić o kredki i nie jest to taka znowu wielka inwestycja. tak więc mam kredki (a także kilka długopisów, markera i zeszyty, czyli wszystkie te dobra papiernicze, których mi zawsze w domu brakuje - ale mniejsza o to, kredki najważniejsze) i zastanawiam się, co by tu z nimi zrobić, bo wybitnych zdolności manualnych nie posiadam i z zakupu kredek w sumie najbardziej cieszyłam się dlatego, że po dokonaniu miałam być właścicielką kredek.

w każdym razie fajnie mieć kredki.

(i cienkopisy też)

P.S. na deser jeszcze potwór z wczorajszej kawiarnianej posiadówki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

statystyka