wyspa Ammouliani była zdecydowanie najładniejszym i najbogatszym w potwory morskie miejscem, jakie udało nam się w Grecji odwiedzić. wspinaczka po przybrzeżnych skałach (tym razem uprawiana już nie przymusowo, jak to było w wypadku powrotu z Ouranopolis, ale dla własnej, było nie było, przyjemności) prawie przyprawiła mnie o połamanie wszystkich posiadanych odnóży, ale pozwoliła też dostać się w kilka fantastycznych miejsc, znaleźć jeszcze więcej potworów morskich i spotkać chłopca, który po powrocie z połowów na kutrze rybackim właśnie zajmował się oprawianiem świeżo złowionej ośmiornicy.
fantastyczne przybrzeżne skały, winne kilku pomniejszym kontuzjom i niemalże utopieniu telefonu, za użyciem którego koniecznie chciałam je sfotografować
wspomniany trup ośmiornicy, trzymany przez wspomnianego chłopca
jeden z ciekawszych suwenirów znalezionych w przyplażowym sklepie
Obeliks zaprasza na kebab
okupione kolcami jeżowca wbitymi w stopę i kolanami poharatanymi przez kamieniste dno morskie znaleziska, do których potem dołączyło jeszcze kilka ciekawszych okazów, między innymi szczypce kraba i kawałek koralowca. a jeszcze później część znalezisk wyciągnęła nogi (bynajmniej nie metaforycznie) i sobie poszła.
Potwór nie do końca morski, ale za to krwiożerczy jak jasna cholera
gdzieś tam w tle nasze Ouranopolis, niestety ze zdecydowanie mniej interesującym wybrzeżem. a... kto znajdzie na zdjęciu Potwora z Głębin? jedyne i niepowtarzale NIC ('NIC' z caps lockiem, nie byle co) dla pierwszej osoby, której się uda.
Zatoka Piratów i okręty, które udało nam się uprowadzić i splądrować
jeszcze jeden Potwór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz