niedziela, 30 maja 2010

marketing i wandalizm

zaczniemy od marketingu. jako, że wielkimi krokami zbliża się czas, by Potwór z Szafy zawładnął światem, postanowiliśmy go spopularyzować. zalążki kampanii reklamowej prezentowałam już tu i tu, jednak teraz nadszedł moment na bardziej systematyczny spam. póki co akcja polega na tym, że we wszelkiej maści knajpach zostawiamy kelnerom wizytówki Potwora w charakterze napiwku. nie mam pojęcia jakie efekty przynosi nasza działalność, bo i żaden obdarowany nie ujawnił się jeszcze w komentarzu, jednak myślę, że dla samej satysfakcji podarowania komuś potwora (ewentualnie ośmiornicy, dinozaura lub jednorożca) warto ją ciągnąć. zachęcam wszystkich zainteresowanych do wspierania tej szczytnej inicjatywy, nie tylko podczas wizyt w knajpach, ale i na wszystkie sposoby, jakie tylko podpowie Wam wyobraźnia/potwór w Waszej głowie. dokumentacja fotograficzna bardzo mile widziana, póki co zamieszczam próbki mojej własnej działalności.

a jeśli o wandalizm chodzi - zdemolowałam ostatnio plakat, a ponad to sądzę, że już nigdy nie wpuszczą mnie do pewnego warszawskiego McDonalda. co poradzić, taka jest widać cena uprawiania Sztóki.

marker był co prawda ścieralny, jednak kubek i tak okazał głęboką dezaprobatę.

p.s. jeszcze w temacie potworów.

p.p.s. dinozaury i piraci! kolejne marzenie spełnione.

sobota, 29 maja 2010

targi książki

tak jest, tak jest, nie zapomniałam - o tegorocznych targach książki już było. tak się jednak złożyło, że (z powodu jakiegoś rozłamu wśród organizatorów, o ile jestem dobrze poinformowana) zamiast jednych targów były w tym roku aż dwa ('dwa targi'? tak to brzmi w liczbie mnogiej? a może to jak ze spodniami i nożyczkami, 'dwie pary targów'?) - warto wspomnieć, że druga część okazała się znacznie ciekawsza od pierwszej. na temat atrakcji rozpisywać się nie będę, grunt, że nabyłam trochę książek, wyniosłam cały plecak darmowych gadżetów i nie skorzystałam z okazji do spotkania z Sapkowskim (bo okazja była). i robiłam zdjęcia, acz telefon padł mi po pierwszej godzinie łażenia, więc ominie Was kilka ośmiornic, które w innym wypadku na pewno bym sfotografowała (bo na drugich targach, w przeciwieństwie do pierwszych, ośmiornice były jak najbardziej obecne - możliwe, że to właśnie ten fakt przesądził o tym, że drugie targi znacznie bardziej mi się spodobały).

nie mam najmniejszego pojęcia o czym właściwie jest ta książka (poza tym, że napis głosi 'Nanotechnologie'), jednak okładka absolutnie mnie urzekła.

Zielona Gęś

znalezione w przeglądanej na targach książce. znajdą się chętni do realizacji? (preferowani są tacy chętni, którzy pieką i gotuję lepiej niż ja.)

p.s. lef

p.p.s. osobiście znaleziona.

piątek, 28 maja 2010

Geeks Never Die vol. 2

tydzień temu z niewielkim hakiem tłukliśmy się po nocy przez stare uliczki terry incognity, znanej też jako Ta Straszna Praga - a wszystko wyłącznie po to, żeby pobawić się googlami, youtubem i robotycznym jednorożcem (który już kilkakrotnie gościł na moim blogu, między innymi przy okazji tej notki) w towarzystwie innych ludzi, którzy lubią się bawić googlami, youtubem i robotycznym jednorożcem, i którzy uważają to za zabawę wartą nadstawiania po nocy karku na Tej Strasznej Pradze. wszystko w ramach tej imprezy.

monopolowy w okolicach Snu Pszczoły, czyli klubu, w którym opisywana impreza się odbyła.

podwórko przed klubem - fotografujemy malunki naścienne, najprawdopodobniej wykonane przez Autochtonów. zdjęcie autorstwa Jaszczurki.

walka z Jaszczurką o tytuł mistrza w googlowaniu, notabene wygrana przeze mnie. zdjęcie autorstwa Łukasza Kopcia.

Jaszczurka w zmaganiach z wiadomą grą.

druga runda googlowego turnieju, w walce z tym panem poległam. zdjęcie autorstwa Sebastiana.

widownia z Jaszczurką w składzie, w obiektywie Sebastiana.

(jeśli coś pochrzaniłam z autorami zdjęć to proszę mnie wirtualnie kopnąć w tyłek, poprawię.)

p.s. na koniec link w klimacie, czyli historia robotów w przystępnej formie, znaleziona bodajże dzięki fejsbukowi.

p.p.s. powoli zyskuję sławę.

piątek, 21 maja 2010

spam ze SPAMu (część druga)

po sztuce wizualnej przychodzi kolej na epickie dialogi z czasów liceum, również wygrzebane w otchłani SPAMu:

rozmowa z Olą o wypracowaniu z polskiego. Ola wysuwa jakąś pokrętną teorię na temat boga i człowieka.
ja:
taa? a który filozof tak powiedział?
Ola:
żaden, ale można walnąć jakiegoś mało znanego barokowego.
ja:
o! wymyślę jakiegoś i wcisnę kit że był tak mało znany, że nikt poza mną go nie zna.

***

anglistka:
po pierwszej jedynce z nieprzygotowań trzeba wreszcie zacząć myśleć o nauce!
Malcharek:
albo o kupnie podręcznika...
Heniek (konspiracyjnym szeptem):
albo o morderstwie.

***

polonistka:
kto może zinterpretować ten wiersz?
Oleg:
to jest bardzo trudny wiersz, szczególnie, że po angielsku. to znaczy przetłumaczony na polski, ale był po angielsku...

***

polonistka:
jak powiedział Stalin - 'był człowiek, był problem. nie ma człowieka, nie ma problemu.' hmm... to powinno zostać mottem naszej szkoły.

***

polonistka:
'figury egzystencji' - jak to pięknie brzmi...
Oleg:
no! prawie jak jak 'ekshumacja'!

***

polonistka (opisując nam obrazki z podręcznika, ponieważ większość klasy nie ma ze sobą książek):
boże, ja się tu czuję jak w telewizji dla niewidomych!

***

Jaszczurka:
dlaczego resetowanie przez alt+ctrl+delete jest bezpieczniejsze niż przez przycisk na obudowie komputera?
ja:
bo nie trzeba się schylać?

***

Jaszczurka opowiada nam o swoim dziecństwie:
zawsze jak się bawiliśmy, to ja byłam Godzillą... i chłopcy się denerwowali, bo im deptałam po samochodzikach.

***

Jaszczurka:
nie mogę dziś ćwiczyć na wf-ie, bo mam wybity palec i rozwalony nadgarstek.
Ola:
i nogę w gipsie...
Jaszczurka:
tak. i mózg w formalinie.

***

ja:
czy mi się wydaje, czy *** (wuefista) ma dziś na sobie damskie buty?
Hubert:
skąd! to są męskie szpilki.

***

Ania do mnie, w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach:
bo dla ciebie to wszystko ma albo kolce, albo włosy na plecach!

***

Jaszczurka (zziajana po zaliczaniu biegów na wfie, ledwie łapie oddech):
chyba brakuje mi lewego płuca... widział ktoś może?
ja:
nie. ale spokojnie, z jednym to chyba można żyć...
Jaszczurka:
można, można. ale ono miało wartość sentymentalną!

***

chemiczka:
kto ma ołówek? może ktoś pożyczyć?
Jaszczurka:
ja mam!
chemiczka:
a już dziękuję, już mi ktoś dał...
Jaszczurka:
ale mój jest lepszy! mój jest... w żyrafy!

***

Ania:
*** ma głęboko ukryte talenty.
ja:
niezwykle głęboko. jak po śmierci zrobią jej sekcję zwłok to się ujawnią.

***

ja (do bliżej niesprecyzowanego rozmówcy):
najbardziej cenię w tobie twoje piękno wewnętrzne. z miejsca zakochałam się w twojej wątrobie i jamie otrzewnej.

***

anglistka:
do we have any charity organizations in Poland?
Hubert:
we do. Radio Maryja.

***

ja (żegnając się z Jaszczurką, Anią i Olą):
ale nie będę was całować, co? to jest ohydne.

***

ja (bawiąc się słomką do napojów):
zobaczcie, mam różdżkę!
Ania:
ale za to nie masz mózgu.
ja:
wyczaruję sobie!

***

jestem zła na Jaszczurkę z bliżej nieokreślonego powodu.
Jaszczurka (usiłując się wytłumaczyć):
zrobiłam to nieświadomie...
ja:
nieświadomie, ale z premedytacją.
Jaszczurka:
z nieświadomą premedytacją, z której istnienia zdałam sobie sprawę po fakcie.

***

Bartek (do Jaszczurki):
bierz mnie całego!
Jaszczurka:
niezły pomysł... zabierzcie go stąd.

***

jestem wściakła, Jaszczurka obejmuje mnie ramieniem.
ja (patrząc na ramię Jaszczurki):
co to jest? nie głaszcz mnie!
Jaszczurka:
ja cię nie głaszczę, ja ci dodaję otuchy.
ja:
jeśli nie zabierzesz stąd swojej otuchy, to ona za moment będzie nosić ślady moich zębów!

***

biologia, rozmowa o skuteczności uczenia się.
Oleg:
bo ja to nie mogę spamiętać tych wszystkich kości. kości miednicze, kości czaszkowe, kości żebrne...
Jaszczurka:
kości żebrne?
Zosia:
no. takie do żebrania. jak ktoś jest wychudzony to je ludziom pokazuje, żeby mu na jedzenie dali.

***

jedziemy autobusem.
Giżu (trzymając rękę uniesioną do góry):
patrzcie, trzymam się fata-poręczy! a gdyby autobus teraz zahamował, to bym wyrżnął głową w tablicę z numerem, odbiłoby mi się na czole pół trójki i byłbym Czarodziejką z Księżyca!

***

biologia, omawiamy funkcje poszczególnych narządów zmysłu.
Jaszczurka:
funkcją oka jest wypełnianie oczodołu żeby nie był pusty.

***

matematyka, *** zadaje niekoniecznie błyskotliwe pytanie.
ja:
a to było kolejne pytanie z serii '*** zadaje pytanie'...
Jaszczurka:
to co - zaczniemy te pytania spisywać i zrobimy z nimi stronę internetową, czy jednak będziemy miały tę odrobinę przyzwoitości?
ja:
będziemy miały odrobinę przyzwoitości, w internecie ocenzurujemy imię.

***

Ola:
rzygać mi sie chce.
ja:
a mnie jeść.
(po chwili namysłu)
ty, uzupełniamy się!

***

o bierzmowaniu.
Ania:
świadek trzyma rękę na ramieniu bierzmowanego...
ja:
ty! to może ja sobie jakiegoś faceta na świadka wezmę?
Ania:
na RAMIENIU.
ja:
no ale może mu się obsunie...
Ania:
masz na oku jakiegoś paralityka?

***

ja (w akcie desperacji, do Ani):
zabij mnie!
Ania:
nie ma sprawy.
(rzuca się na mnie)
ja:
no ale nie tak!
Ania:
to jak?
ja:
przyjemniej!

***

leżymy w parku na trawie, patrzymy w niebo.
Ola:
jak się nazywają te chmurki? cumulusy?
ja (bezskutecznie usiłuję się skupić):
zamknij się!
Ola (uradowana):
o, chmurki "zamknij się"!

***

Jaszczurka:
jeśli ktoś was napadnie, to nigdy nie krzyczcie 'ratunku!', bo wtedy ludzie się boją i nie przychodzą na pomoc. podobno najlepiej jest krzyczeć 'pożar!'
ja:
albo 'zboczeniec!', wtedy wszyscy przybiegną pooglądać...

***

wyszliśmy na historii zwiedzać getto. Magda odłączyła się na moment od grupy, teraz próbuje nas dogonić.
historyk:
patrzcie, jaka zdyszana - zaraz nam tu padnie... mieliście już na PO pierwszą pomoc? jakieś usta-usta?
Malcharek:
ostatnio mieliśmy strzelanie z kbksu...
historyk:
100 metrów? 50? do ruchomego celu? dasz radę?
Malcharek:
no nie wiem...
historyk (krzyczy do Magdy):
Magda, stój!
Magda staje.
historyk:
a teraz?
Malcharek:
...
historyk:
albo nie, czekaj - za łatwo. Magda - biegnij! ZYGZAKIEM!

***

Giżu (wychodzi z szafy, w której, z jakichś powodów, przesiedział większość lekcji):
jestem w Narnii!
ja:
to nie Narnia, to krasnoludzki bar ze striptizem.

***

Jaszczurka:
dziś nie planuję męża na obiad - mam jeszcze resztki kochanka w lodówce.

***

przygotowanie do prezentacji z historii.
Ania i ja opisujemy położenie Holandii:
Holandia leży nad dużą wodą, a z drugiej strony ma ląd - bo nie jest wyspą.

***

polski. oglądamy w podręczniku obraz Picassa z abstrakcyjnym przedstawieniem twarzy kobiety. pytanie pod obrazem: 'dlaczego autor zdeformował twarz modelki?'
Ania:
bo była brzydka i nie chciał, żeby się jej przykro zrobiło.

***

pojedynek między Anią i Olą, kłócącymi się, którą z nich interesowało się więcej chłopaków. razem z Hubertem podliczamy i komentujemy.
Ola:
no i jeszcze tych pięciu... i ten z gazetą, i jego brat...
ja:
no. i pewnie jeszcze jakieś męskie liceum...
Ola:
no właśnie! tamto męskie liceum!
Hubert:
no i cały gay bar...

***

ja (na biologii):
trzeba pić mocz żeby być zdrowym i pożywnym.

***

Bartek (mocno zdziwiony):
czemu wszystkie moje książki są podpisane "Michał Fronk"?
Fronk:
e... a może to są moje książki, co?
Bartek (uderzony trafnością komentarza Fronka):
a wiesz że to faktycznie jest możliwe?

***

siedzimy w restauracji.
Ola:
ej! a dlaczego moja cola jest taka słodka?
ja:
bo ja mam cukier w moczu...

***

ja:
jesteś... perwersyjna. a wiedz, że w moich ustach 'perwersyjna' znaczy o wiele więcej niż tylko perwersyjna!
Jaszczurka:
jesteś... pruderyjna. a w moich ustach 'pruderyjna' znczy dwa razy bardziej pruderyjna, niż gdybyś Ty to powiedziała, poprzedzając to trzema frazami ze słowem 'perwersja'!

***

Ola:
nie głaszcz mnie!
ja:
ja cię nie głaszczę, ja się o ciebie wycieram...

***

usiłuję umówić się z Jaszczurką na mieście.
ja:
to może w centrum?
Jaszczurka:
centrum? toż to dzicz i dżungla!
ja:
wszak żyjemy w betonowej dżungli...
Jaszczurka:
jakże ja cię znajdę, wśród kablowych lian i sztucznej palmy?

***

lekcja historii. dostajemy ankietę dotyczącą naszej osobowości i mamy zaznaczyć posiadane przez nas cechy charakteru.
historyk:
oczywiście praca jest indywidualna.
Jaszczurka:
a co jeśli ktoś nie wykazuje cech indywidualnych?
ja:
wtedy wpisuje cechy stadne.

***

Heniek (do Oli):
miałaś betonową grzechotkę i kwadratowe kółka w kołysce!

***

omawiamy 'Tristana i Izoldę'
Hubert:
to były trzy Izoldy?
Ola:
jakie trzy? dwie - Złotowłosa i ta o białych rękach...
ja:
a ta trzecia to był król Marek, który się przebrał za Izoldę żeby iść z Tristanem do łóżka.

***

lekcja, nauczyciel od PO dyktuje nam jakieś formułki. w pewnym momencie, do niepiszącego Bartka:
pisz!
Bartek:
nie mogę...
nauczyciel od PO:
co to za mężczyzna, który nie może? zresztą ty nawet jeszcze mężczyzną nie jesteś...
dyktuje dalej, większość klasy nie nadąża.
Asia:
przepraszam, może pan jeszcze raz?
Heniek:
pan może... i to wiele razy!

p.s. kasting dla (do?) kleru.


p.p.s. zrobiłam jakiś czas temu banner do wstawienia w nagłówek bloga, żeby zaraz potem stwierdzić, że nagłówek wygląda bez bannera znacznie lepiej... niemniej:

p.p.p.s. zamówiłam i już wkrótce będą moje (moje moje moje moje!):

p.p.p.p.s. garść niepowiązanych z niczym konkretnym linków na zakończenie posta:
1. geek porn
2. na chwilę refleksji
3. już nigdy więcej nudnych linków. nigdy więcej przez najbliższe 48 godzin.

czwartek, 20 maja 2010

poprawiacz nastroju

doskonale zdaję sobie sprawę, że robienie z bloga miejsca do publicznych podziękowań, pozdrowień, przeprosin i wyznań, a także Bardzo Poważnych Rozważań o Życiu i Śmierci, chwalenia się nowymi nabytkami czy publikacji miliona niemal identycznych zdjęć własnej paszczy upodabnia jednostkę blogującą do szalonej trzynastki... ale kogo to obchodzi. tak czy inaczej, do Bardzo Poważnych Rozważań o Życiu i Śmierci się jeszcze nie posunęłam i robić tego nie zamierzam, więc na inne rzeczy (które na tym tle nie brzmią już chyba tak źle, o to wszak chodzi w tym wstępie) mogę sobie pozwolić.

(teraz będę się chwalić)

oto, co przyszło do mnie wczoraj pocztą:

(teraz będę dziękować)

dziękuję za przesyłkę, pamięć o mnie i pozytywne zaskoczenie.

(teraz będę przepraszać)

przepraszam za publikację listu, ale jedyne, czym się tu kierowałam, to czysty zachwyt. zresztą list zawiera ośmiornice, a jako dobra obywatelka muszę dzielić się moimi ośmiornicami ze światem, choćby nawet w formie zdjęcia.

(teraz będę robić naprawdę obrzydliwe rzeczy)

dwukropek i gwiazdka.

wtorek, 18 maja 2010

spam ze SPAMu (część pierwsza)

z łezką w oku przeglądałam kilka dni temu stronę Stowarzyszenia Person Abstrakcyjnie Myślących (znanego powszechnie jako SPAM), którą stworzyłyśmy z Jaszczurką w czasach liceum. za pozwoleniem współautorki postanowiłam zamieścić tu trochę SPAMowych dóbr, bo, jak tak teraz o tym pomyśleć, te trzy lata w liceum to jednak był całkiem fajny czas. na pierwszy ogień pójdzie sztuka wizualna.

autorstwa Jaszczurki:

(mapa mająca na celu objaśnienie mi jak dotrzeć do miejsca jakiegoś spotkania)

mojego autorstwa:

stworzona wspólnymi siłami:

poniedziałek, 17 maja 2010

another gay sunshine

łudziłam się, że absolutna überpedalskość tego magazynu dla dzieci to może kwestia tego, że za dużo oglądam takich filmów...

po ostatniej wizycie w Empiku pozbyłam się złudzeń.

p.s. prokrastynacja.

p.p.s. taki błąd mi ostatnio wywaliło:

niedziela, 16 maja 2010

targi książki i noc muzeów

sobotę spędziliśmy na aktywnym odchamianiu się, biorąc udział w dwóch  imprezach wymienionych w tytule notki. ta pierwsza niczym szczególnym nas nie zaskoczyła - udało nam się za to dokonać na niej kilku korzystnych zakupów, z których jeden prezentuję poniżej. noc muzeów z kolei jak co roku straszyła monstrualną ilością zwiedzających, która zniechęciła nas na tyle, że jedynym muzeum jakie zaszczyciliśmy naszą obecnością było Muzeum Ewolucji w Pałacu Kultury. ale i tak warto było! zawsze warto, kiedy w grę wchodzą dinozaury.

wspomniany nabytek z targów książki

stworzenia morskie, z jakiegoś powodu obecne na targach. ośmiornicy niestety nie było.

Martynka

knajpiane rozrywki, czyli mała przerwa w zwiedzaniu

liścik do Pana Kelnera

action shoty z muzealnymi dinozaurami

kobiety, które, nieświadome czyhającego niebezpieczeństwa, odpoczywają na krzesełkach w jednej z muzealnych sal.

statystyka