Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gry. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gry. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 22 marca 2012

kwiatki

kwiatków też już dawno nie było. póki co będą trzy.

nierozczytywalne chyba niestety, a to wielka szkoda, bo tekst ogłoszenia ujął mnie za serce. 'tanio kupię aparat cyfrowy i rozkładaną drabinę stalową, może być uszkodzona.'

flaki czy nie flaki, wszystko da się zareklamować parą młodych, zdrowych i szczęśliwych ludzi. albo seksem, chociaż w zasadzie przy takiej parze zdrowych, młodych i szczęśliwych ludzi to seks jest w domyśle.

coś takiego znalazłam w autobusie, jadąc rano do pracy. to nie PKS Grójec, tylko warszawska komunikacja miejska, ale jak brać pod uwagę, że jakaś pani koniecznie chciała koniecznie obić mi torebką nerki, większość pasażerów autobusu dzielnie próbowała się nawzajem porozdeptywać, a śpiący na siedzeniu bezdomny dbał o to, żeby całe to towarzystwo się zaczadziło, naklejka nie była wcale nie na miejscu. (tak, codziennie tak jeżdżę.)

p.s. propos komunikacji miejskiej, przedstawiam Wam grę planszową 'Budowa drugiej linii metra.' gorąco polecam.

p.p.s. it's talk. like the Shat. day.

piątek, 7 października 2011

klątwa

kolejny z serii. chyba stworzę własny system RPG na podstawie źle interpretowanych wypowiedzi znajomych.

piątek, 1 lipca 2011

ostateczne rozwiązanie

no serio.

'can be combined with other laser weapons into a single 2-handed weapon.'

(tak, wiem, mało kogo to bawi.)

wtorek, 8 lutego 2011

Lego

co ciekawsze efekty zabawy Creationary. za kiepską jakość zdjęć przeprasza się, kolega Michał, u którego zabawa się odbywała, nie raczył zapewnić oświetlenia odpowiedniego do zdjęć.

żółw

katapulta

ślimak

sobota, 23 stycznia 2010

wspominając Sylwestra

o Kazimierzu Dolnym miało być już wcześniej, ale brak czasu połączony ze złośliwością urządzeń elektronicznych na to nie pozwolił. teraz już nawet nie do końca pamiętam co właściwie chciałam napisać, więc powiem w skrócie: było uprawianie turystyki gastronomicznej (czyli zwiedzanie restauracji, kawiarni, herbaciarni, cukierni, czekoladziarni i innych miejsc, w których dało się zapełnić żołądek i/lub pęcherz), oglądanie galerii autorskich artystów różnej maści, bezowocne poszukiwanie ośmiornic w sklepach z pamiątkami, taplanie się w śniegu i narzekanie na to, że zimno, że mokro i że spać. i zdjęcia były.

praca z jednej z autorskich galerii, autorstwa tego pana (którego bloga, nawiasem mówiąc, polecam).

fotografia z autochtonem

pamiątki, wśród których nie było ośmiornicy. (za to, jak widać, niektóre miały ostre zęby - wszystko co ma ostre zęby jest na swój sposób urocze.)

taniec przywoływacza Yeti uskuteczniany w Norowym Dole

koguty, które zawisły na ścianach słynnej kazimierskiej piekarni

herbaciarniany horror

jedna z naszych ulubionych rozrywek uprawianych w najlepszej czekoladziarni na świecie (zawsze nosiliśmy ze sobą, poza zestawem do go, jeszcze zeszyt do pisania wierszy, bo przecież każdy głupi wie, że w kawiarniach i miejscach im podobnych pisze się wiersze - niestety, impotencja twórcza nie pozwoliła.)

bałwan autorstwa naszych sąsiadów z kwatery, którego potem bezczelnie sobie przywłaszczyliśmy, powtarzając z dumą, że jest on naszym dziełem.

Matka Boska z kazimierskiego klasztoru. zakładam, że wszelkie podobieństwo do Dagona w wersji z Unspeakable Vault of Doom jest całkowicie przypadkowe. A jeśli nie?..

knajpa 'U Fryzjera'

macki na pizzy (bo jakże by to było, tak bez żadnych macek)

piątek, 16 października 2009

sobota, 26 września 2009

kurioza z Olimpii

nie z greckiej bynajmniej, a z warszawskiej - czyli z wolskiego stadionu, na którym w weekendy toczy się handel wszystkim co używane i ze sprzedaży czego można zarobić na butelkę trunku. Olimpia jest niemal tak barwna kulturowo jak słynny Stadion Dziesięciolecia, a może nawet i bardziej, jeśli wziąść pod uwagę fakt, że na jej terenie wykształcił się odrębny dialekt, który tylko dla niewprawnego ucha brzmieć może jak pijacki bełkot. nasza wyprawa kulturoznawcza na Olimpię zaowocowała, poza zaobserwowaniem wspomnianego już dialektu, całkiem udanymi zakupami (czyli stosem książek i 'Super Farmerem', jedną z gier mojego dzieciństwa, która teraz przestała się już wydawać tak odpowiednią dla dzieci. generuje zdecydowanie zbyt wiele agresji obfitującej obietnicami typu 'zaraz ci tego wilka w dupę wsadzę.') i sporą ilością unikatowych zdjęć dokumentujących obyczaje stadionu, których część pozwalam sobie tutaj zaprezentować.

jedna z popularniejszych form lekkiej pornografii występujących na Stadionie Olimpii

rogi dorobione na stadionie - ukradkiem, bo Pan Sprzedawca łypał nieprzychylnym okiem

martwa natura z Playboyem i kieszonkową wazeliną

czy ktokolwiek jest w stanie zaprzeczyć?

para butów ze skóry nieznanego dzikiego zwierza, występującego najpewniej tylko w okolicach stadionu.

statystyka