wspominałam, że przydarzył mi się ostatnio Wrocław. więcej czasu spędziłam w pociągach niż na miejscu, no ale pociągi też są fajne - a i w samym mieście coś tam ciekawego udało mi się zobaczyć, mimo, że moje zwiedzanie ograniczyło się tym razem do trasy dworzec-akademik. o, z tych ciekawych rzeczy:
mysz samobieżna (dla kota, do zabawy, na prezent bądź na postrach) zdaje się być prawie lepszą pamiątką z Wrocławia niż nabyty kiedyś dinozarł.
tradycyjnie, krasnal (zdaje się, że nowy - a przynajmniej wcześniej mi nie znany)
martwe bażanty dalej prześladują - te wrocławskie nie są wyjątkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz