czwartek, 28 kwietnia 2011

Rozmowa w 'Katedrze'

'Carlota, coś takiego, panienka w jednym łóżku z panią, zniżyła głos i wyjrzała na patio, nic nie mają na sobie, obie goluteńkie. no to co, panienka Queta zawsze nocuje, i nagle Carlota przestała ziewać i też szeptem: obie gołe? bez niczego? i poprawiając przekrzywione obrazy, zmieniając wodę w wazonach, trzepiąc dywan, przez całe rano trącały się łokciami: a pan gdzie spał? na kozetce? na biurku? dusiły się ze śmiechu: pod łóżkiem? i nagle aż im oczy zachodziły łzami, jedna drugą klepała w plecy, jak to było, co to się działo, co oni robili? oczy Carloty przypominały wielkie osy, Amalia gryzła się w dłoń, żeby powstrzymać wybuch śmiechu.'
M. Vargas Llosa, 'Rozmowa w "Katedrze"'

wspaniała książka. nie, nie o lesbijkach - w każdym razie nie tylko.

wtorek, 26 kwietnia 2011

ostatnio znalezione

tylko mnie to zacieranie rąk się jakoś tak nieprzyjaźnie kojarzy w tym kontekście?

p.s. posprzątałam na święta (no jasne, że to nie wszystkie).

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

niedziela, 24 kwietnia 2011

martwe nietoperze i szeroko pojęta oświata

ostatnio idąc do szkoły w Kobyłce notorycznie znajduję pod murem cmentarza martwe nietoperze. świetna sprawa, nic tak nie odrywa od prozaicznych przemyśleń na temat własnego organizmu (bo akurat jestem głodna/chce mi się sikać/jest mi zimno/gorąco) jak widok martwego nietoperza. swoją drogą to zastanawiam się czy te nietoperze to tam tak często, czy to tylko ja jakieś takie dziwne szczęście mam... bo bardzo być może, że to jakiś znak od boga albo coś.

z kolei w samej szkole dowiedziałam się, kto zarządza naszą oświatą. o:

i skoro już o oświacie dziś piszę to mogę się jeszcze pochwalić, że ostatnimi czasy szerzę ją nie tylko w pracy, ale i po godzinach, nauczając obcokrajowców polskiego. obcokrajowcy pojętni, po pierwszej godzinie samodzielnie złożyli zdanie 'hej jak się masz żaba koza cycki.' i w ogóle, bardzo sobie mnie chwalą jako nauczycielkę, twierdzą, że mam fantastyczne metody i namawiają mnie do napisania własnego podręcznika, który ma zawierać dużo obrazków gołych bab.

sobota, 9 kwietnia 2011

piątek, 8 kwietnia 2011

lego vodka

różne bywają imprezy.

(z dumą przedstawiam szczyt moich możliwości jako grafika komputerowego.)

środa, 6 kwietnia 2011

wandalizm Wrocławski

ostatnio jestem we Wrocławiu częstym gościem. tym razem zwiedzanie ograniczyło się głównie do akademika, ale to wcale nie znaczy, że nie było intensywnie. ten... zapraszam na dużo głupich głupot.

(prawie) niezawodne ekrany informacyjne na warszawskim Dworcu Centralnym

kolejny wrocławski krasnal (tak żeby jednak pokazać tutaj coś bardziej związanego z samym miastem zanim przejdzie się do prawdziwie głupich głupot - zresztą zdjęcia krasnali to już tradycja w moich wrocławskich postach).

akademikowy współlokator Martyny i Oli

najwyższej klasy body art z Edwinem w roli modela

'nie wiem co narysować, powiedz coś inspirującego.'

sztuka użytkowa

jeszcze więcej body artu (i artystka na ostatnim zdjęciu)

głupia głupota produkcji cudzej, znaleziona koło akademikowej windy

poranne 'siedzę na fejsbuku i nie mam kaca' party

a, no i nie mogę nie wspomnieć, że tym razem udało mi się we Wrocławiu kupić macki (nie byle jakie, prehistoryczne). o, takie macki:

niedziela, 3 kwietnia 2011

ściany i mury

tym razem już tylko warszawskie.

na Hożej

koło Mostu Poniatowskiego

obok słynnych pawilonów na Nowym Świecie

już nie do końca twórczość namurna, ale wcale nie mniej przez to frapująca - nieumarły kot wiszący w Klinice Małych Zwierząt na SGGW (wykonany, jak głosi podpis, przez Mateusza, lat dziesięć).

p.s. bonusowo mogę pokazać zdjęcie, na którym Pani Matce udało się uchwycić moją prawdziwą naturę (a także przepiękny, pokomunistyczny wystrój dużego pokoju).

statystyka