czwartek, 28 czerwca 2012

węgierski dinozaur Laszlo

już wspominałam o Laszlo i obiecałam później wziąć się za opisanie całej jego (bogato ilustrowanej) historii - teraz jest to później.

Laszlo pochodzi z Chin (jak większość gumowych dinozaurów), ale znaczną część swojego życia spędził w Budapeszcie, gdzie też go poznaliśmy. czuje się prawdziwym Węgrem, piekielnie ostry gulasz zagryza jeszcze ostrzejszą papryką i popija hektolitrami tokaju. w którymś momencie naszych podróży po prostu dołączył do nas, a potem razem z nami przyjechał do Polski. obecnie mieszka w Warszawie, u Tadeusza. pasjonuje się podróżami i fotografią, ma ambicje zwiedzić kiedyś cały świat i zrobić sobie zdjęcia pod wszystkimi najważniejszymi zabytkami.

Laszlo tuli ośmiornicę (która też dołączyła do nas w Budapeszcie).

szykujemy się do wyjścia na miasto.

Laszlo przy obiedzie

w pociągu do Aquincum, Laszlo krzyczy na Igora.

wśród rzymskich ruin w Aquincum

przekąska (bo żaden t-rex nie naje się przecież jednym kotem)

w środowisku naturalnym

w drodze na Wyspę świętej Małgorzaty

radość z pobytu na Wyspie i kąpieli w Dunaju

po kąpieli

krótki odpoczynek przy piwie i węgierskich plackach

...a po piwie chwilowy spadek formy (może i t-rex nie jest w stanie najeść się jednym kotem, ale jedno piwo w zupełności mu do szczęścia wystarcza).

w międzyczasie Laszlo odkrył przy nas swoją kobiecą stronę...

...i zdobywał szczyty. różne szczyty.

Laszlo, król nocnego Budapesztu

a to już w Wyszegradzie - Laszlo podziwia widoki z zamkowego wzgórza.

na zamku dołączył do wieczerzy, na której pożarł księcia i dwóch paziów - szczęśliwie chyba nikt nic nie zauważył.

w Estragom, modlimy się w bodajże największym kościele Europy.

w podziemiach kościoła Laszlo odnalazł grób przodka

Laszlo obok kościoła (dobrze tu widać wymiary Laszlo, który na innych zdjęciach wygląda na jakiegoś takiego jakby mniejszego niż w rzeczywistości).

w Estragom niestety zapsuł nam się autokar i Laszlo z początku dzielnie próbował go naprawić, ale potem okazało się, że przekracza to jego umiejętności techniczne i trzeba było wezwać profesjonalną pomoc. korzystając z nieplanowanego przedłużenia postoju, poszliśmy na piwo.

Laszlo i góra forintów, za którą postawił nam piwo.

co by tu zamówić?

(swoją drogą to mogę się założyć, że w Estragom jeszcze przez długi czas będą opowiadać legendy o grupie młodych ludzi, którzy pojawili się znikąd w zaspanym miasteczku, a do tego mieli ze sobą dinozaura i mówili w niezrozumiałym dla nikogo języku.)

już w drodze do Polski (bo autokar dało radę koniec końców naprawić) - Laszlo umila sobie podróż czytając 'Eden' Lema.

p.s. a to świnie z Warszawskiego Zoo:

totalnie niewęgierskie, ale takie fajne, że musiałam je tu wrzucić.

2 komentarze:

  1. "radość z pobytu na Wyspie i kąpieli w Dunaju"
    ...
    o boże co ja paczę :'D
    mózg mi siadł X''D

    OdpowiedzUsuń
  2. nie śmiej się z Laszlo! :( to wszystko prawda, mam na to świadków.

    OdpowiedzUsuń

statystyka