środa, 30 listopada 2011

trochę historii

'próbne wystrzelenie pocisku miało nastąpić 15 maja. napięcie rosło z każdym dniem. kilka godzin przed startem Korolow nie wytrzymał i naskoczył na innego wojskowego obserwatora, pułkownika Aleksandra Maksimowa, którego podejrzewał o wysyłanie swoim przełożonym niezgodnych z prawdą raportów o wyciekach w przewodach z ciekłym tlenem. "niech się stąd natychmiast wynosi albo przerywam prace!" - wrzeszczał Korolow. jak się wkrótce okazało, Maksimow był niewinny i Korolow musiał go publicznie przeprosić. wszelkie przeciekające zawory zostały naprawione; zastępca Korolowa do spraw testów, równie kapryśny Leonid Woskriesienski - jedyny człowiek spośród tysięcy pracowników NII-88 i OKB-1, któremu wolno było zwracać się do Siergieja Korolowa po imieniu, bez formalnego otczestwa - radził sobie z przeciekami w sposób zdecydowanie nietechniczny. owijał zepsuty zawór beretem i sikał na niego. w zetknięciu z ciekłym tlenem o temperaturze minus stu osiemdziesięciu trzech stopni mocz zamarzał i zamykał przeciek.'
M. Brzezinski, 'Wschód czerwonego księżyca'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

statystyka