...ale to wszystko wina Muminków.
'Paszczak obudził się powoli i gdy tylko stwierdził, że jest sobą, zapragnął być kimś innym, kimś, kogo nie znał. czuł się jeszcze bardziej zmęczony niż wtedy, kiedy kładł się spać, a tu tymczasem nastawał już nowy dzień, który będzie trwał do wieczora, a potem przyjedzie następny i jeszcze następny i ten znów będzie taki sam jak wszystkie dni w życiu Paszczaka.
(...)starał się być Paszczakiem, którego wszyscy lubią, i starał się być Paszczakiem, którego nikt nie lubi. lecz co z tego, skoro i tak ciągle był tylko Paszczakiem, który wszystko robi, ale nic mu naprawdę dobrze nie wychodzi. w końcu wstał i wciągnął spodnie.
nie lubił ani ubierać się, ani rozbierać, bo wtedy miał wrażenie, że dni mijają i nic godnego uwagi się nie dzieje. a przecież wciąż coś organizował i urządzał, ciągle czymś dyrygował, od rana do wieczora! wszędzie dookoła wszyscy wiedli niedbałe, bezcelowe życie. gdziekolwiek spojrzeć, wszędzie było coś do ustawienia we właściwy sposób, i Paszczak wychodził z siebie, żeby uprzytomnić innym, jak powinni żyć.
"zupełnie jakby nie chcieli, żeby było im dobrze - martwił się, myjąc zęby. spojrzał na fotografię, na której był on sam i jego żaglówka w dniu wodowania. piękne było to zdjęcie, lecz gdy patrzył na nie, zrobiło mu się jeszcze smutniej - powinienem nauczyć się żeglować - pomyślał. - tylko że nigdy nie mam czasu...".
nagle przyszło mu na myśl, że wszystko, co robi, nie jest niczym innym, jak tylko przenoszeniem rzeczy z jednego miejsca na drugie albo mówieniem, gdzie one powinny stać i przez krótką chwilę olśnienia zastanawiał się, co by się stało, gdyby dał temu spokój.
- prawdopodobnie nic. ktoś inny zająłby się tym wszystkim - rzekł sam do siebie, odkładając szczoteczkę do zębów do szklanki. lecz to, co powiedział, zdziwiło go trochę i nawet przeraziło, zimny dreszcz przebiegł mu po plecach, tak jak to się dzieje, kiedy zegar wybija północ w noc sylwestrową, i zaraz w następnej sekundzie pomyślał: "ale w takim razie musiałbym zacząć żeglować...". i wtedy poczuł się już tak źle, że aż musiał usiąść na łóżku.
"teraz nic już nie rozumiem - rozmyślał biedny Paszczak. - co mi przyszło do głowy, żeby coś takiego powiedzieć? są pewne sprawy, o których nie należy myśleć i których nie należy zanadto zgłębiać." zaczął rozpaczliwie szukać w pamięci czegoś miłego, co mogłoby odpędzić poranną melancholię, szukał i szukał, i powoli zjawiło mu się odległe i przyjemne wspomnienie z któregoś lata. przypomniał sobie Dolinę Muminków. był tam strasznie dawno temu, ale jedną rzecz pamiętał bardzo dokładnie. pamiętał pokój gościnny z oknem na południe, przypomniał sobie, jak miło było budzić się w nim rano. okna były otwarte, łagodny letni wietrzyk poruszał białą firanką, haczyk w oknie stukał leciutko od powiewu... a pod sufitem bzyczała mucha. i nie trzeba było się śpieszyć. kawa czekała na werandzie, wszystko było proste i samo dobrze się układało.'
T. Jansson, 'Dolina Muminków w listopadzie'
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz