środa, 31 sierpnia 2011

Moskwa ogółem

gdyby ktoś budował swoje wyobrażenia o świecie wyłącznie na podstawie ludzi mieszkających w akademiku moskiewskiego Instytutu Języka Rosyjskiego imienia Puszkina, to doszedłby do wniosku, że Polacy są ze wszystkich najliczniejszym i najbardziej irytującym narodem (nie licząc karaluchów). a sama Moskwa... o samej Moskwie było już dwa lata temu i powtarzać się nie będę - co nie znaczy, że nic na temat się tu nie pojawi. przeciwnie, przywiozłam ze sobą dużo zdjęć i ciekawostek, na tyle dużo, żeby sklecić z nich więcej niż jednego posta, a nawet zrobić coś, czego zwykle staram się nie robić (no bo przecież Google)- czyli napisać i pokazać też nieco z turystycznego punktu widzenia zamiast ograniczać się tylko do absurdów i napisów na murach. tak czy inaczej, na początek trochę Moskwy 'ogólnej,' zanim zacznę się wdawać w szczegóły dotyczące konkretnych moskiewskich zakamarków.

dwie moskiewskie panoramy, notabene sfotografowane pierwszego i ostatniego dnia pobytu: pierwsza z Worobiowych Gór (kto czytał 'Mistrza i Małgorzatę,' ten być może tę nazwę kojarzy), a druga niemalże z samego centrum.

jeszcze jedna panorama, tym razem z akademikowego okna. czy te bloki nie wyglądają znajomo, proszę drogich Polaków/Warszawiaków/Ursynowian?

z serii 'ciekawe rzeźby.' pierwsza stoi niedaleko Galerii Trietiakowskiej i ma przedstawiać to, co zagraża dzieciom we współczesnym świecie, a druga... w zasadzie nie jestem pewna co przedstawia, ale znalazłam ją zupełnym przypadkiem w okolicach Dworca Kijewskiego.

'alkohol niszczy mózg,' jak głosi napis znaleziony niedaleko od Uniwersytetu Moskiewskiego.

propos alkoholu - taki widok zastaliśmy pod sklepem niedaleko puszkińskiego akademika.

ławka. oczywista oczywistość (z tym, że po angielsku - angielski dla wielu Rosjan, nawet młodych, już taki oczywisty nie jest).

i trochę konsumpcyjnych dóbr:

ośmiornice i kałamarnica z centrum handlowego

startrekowy merchandising znaleziony w sklepie z zabawkami (poważnie rozważałam zakup komunikatora, ale koniec końców tylko zrobiłam zdjęcie).

okazuje się, że 'Ruskij standard' to nie tylko wódka, ale też nazwa banku. ('ulokuj swoje oszczędności u nas, przepijemy je do ostatniego grosza'?)

kontrola jakości w sieci restauracji 'Japosza.' ktoś ma odwagę zadzwonić i powiedzieć, że zupa była za słona?

p.s. a tak się łapie nielegalną taksówkę w centrum o czwartej nad ranem:

p.p.s. celem pochwalenia się - moja akademikowa współlokatorka (ta od łapania taksówki) potrafi robić fantastyczne rzeczy z włosami.

2 komentarze:

  1. Takie same ośmiornice były w centrum handlowym u mje (zresztą wysłałam Ci) LOL. Btw dzięki za pocztówkę, zajebista. XX

    OdpowiedzUsuń
  2. Fryzura genialna! Aż mnie zazdrość bierze (chociaż nie mam wystarczających włosów). Zazdroszczę też Moskwy, zawsze chciałam tam pojechać.
    Pozdrawiam,
    Cath

    OdpowiedzUsuń

statystyka