wtorek, 23 marca 2010

bestsellerowa powieść w stylu Whartona, Kinga i Browna

a w zasadzie szkic bestsellerowej powieści, którą kiedyś na pewno napiszę. z dedykacją dla Doroty, która mnie natchnęła i wspomogła pomysłami podczas rozmowy na gadu-gadu oraz dla trzech autorów wymienionych w tytule notki.

Zenon obudził się tego ranka z wszechogarniającym poczuciem bezsensu. Laury nie było, a on został sam w ich wspólnej sypialni w ich wspólnym mieszkaniu na ich wspólnej barce na malowniczej rzece na malowniczym francuskim zadupiu i mógł tylko rozmyślać o tym, co bezpowrotnie utracił, oddawać się swoim rozważaniom na temat sensu życia i być niespełnionym artystą malarzem, czyli robić jedyną rzecz, w której się w życiu naprawdę spełnił.
Laura powiedziała mu, że wychodzi tylko do kiosku po gazetę, ale on wiedział, że to koniec ich małżeństwa i że ona nigdy już nie wróci.
wstał z łóżka, założył swoje różowe papucie i rozejrzał się dokoła, z bólem stwierdzając po raz kolejny, że wszystko w pokoju przypomina mu o jego wieloletnim małżeństwie, które właśnie legło w gruzach. (...)*
kiedy uporał się już ze wszystkimi porannymi czynnościami, które normalnie mogły być przecież tak pełne radości i nadziei na wspaniały, pełen niespodzianek dzień, a teraz przynosiły mu wyłącznie ból i tęsknotę za obecnością Laury, udał się do swojej pracowni, by tam, kontemplując wszystkie nieszczęścia, jakie go w życiu spotkały, oddać się malowaniu swojego czterdziestego ósmego autoportretu. nie mógł wiedzieć, że nigdy nie będzie mu dane go dokończyć...
zamoczył pędzel w farbie i już, już miał nim musnąć płótno, oddając na nim w bardzo realistyczny sposób utworzoną przez ból, cierpienie i głębokie myśli zmarszczkę na swoim czole, kiedy usłyszał, że ktoś dzwoni do drzwi jego barki. okazało się, że była to harcerka sprzedająca ciasteczka, a on, choć to zupełnie nie w jego stylu, w otchłani swojego bólu i cierpienia postanowił się z nią przespać. jak postanowił tak zrobił i już, już zamierzał się dalej spełniać się w roli niespełnionego artysty malarza, gdy ciszę w jego pracowni przeciął niczym bardzo ostry nóż (zadający wiele bólu i cierpienia, które skłaniają do głębokich rozmyślań nad sensem życia i celem bólu i cierpienia) kolejny dzwonek do drzwi. tym razem była to sympatyczna staruszka z sąsiedztwa, która robiła właśnie ciasto na przyjazd swoich wnucząt i odkryła, że skończył jej się cukier. Zenon, choć to zupełnie nie w jego stylu, w otchłani swojego bólu i cierpienia postanowił się z nią przespać. Przespali się więc, paląc jednocześnie bardzo cienkie papierosy w bardzo długich fifkach a potem ona umarła, bo była strasznie stara.
jej śmierć posłużyła Zenoniwi za powód do jeszcze czarniejszej rozpaczy i jeszcze głębszych rozmyślań nad sensem egzystencji, tak jak i do nieco mniej głębokich rozmyślań nad tym, co zrobić ze zwłokami. jak na prawdziwego niespełnionego artystę przystało, najpierw Zenon zastanawiał się nad użyciem ich w swoim pełnym symbolizmu kolażu, ale w końcu z pomysłu zrezygnował i nakarmił zwłokami swoje krwiożercze kaczki, które hodował na poddaszu.
po wykonanej pracy udał się do łazienki, by umyć ręce, i tam zauważył nagle straszliwą rzecz: z umywalki wystawała czyjaś stopa, sterta desek i oko na szypułce, które z wielkim znawstwem oglądało wiszące na ścianie czterdzieści siedem autoportretów Zenona. Zenona sparaliżował strach, ale zaraz przypomniało mu się, że powinien naprawić dach w salonie i poszedł do sklepu kupić gwoździe.
w sklepie była straszna kolejka, w której stał przez piętnaście lat, kontemplując ból swojej egzystencji. poznał tam też Anzelma który był wampirem, co nie ma żadnego znaczenia dla tej historii, i, choć było to zupełnie nie w stylu Zenona, w otchłani swojego bólu i cierpienia postanowił się z nim przespać. przysporzyło mu to kolejnego dylematu moralnego, bo został gejem i nie wiedział jak o tym powiedzieć dziesięciorgu dorosłych dzieci swoich i Laury, które najprawdopodobniej wcale nie były jego, ale i tak nie wiedział jak im o tym powiedzieć.
w końcu Zenon wrócił do swojej barki razem z gwoździami za które zapłacił trzy dolary i ekspedientka wydała mu czterdzieści siedem dolarów z pięćdziesięciodolarowego banknotu, by zastać tam piękną i nieustraszoną panią inspektor, która odwiedziła go by zbadać tajemniczą sprawę stopy, sterty desek i oka na szypułce, które wystawały z umywalki. po krótkiej inspekcji i przespaniu się z Zenonem piękna i nieustraszona pani inspektor odkryła, że barka Zenona i Laury ma długą i mroczną historię, należała bowiem do zakonu Templariuszy, a wcześniej służyła za dom publiczny w czasach kamienia łupanego. okazało się też, że w schowku na miotły stoją pokryte pismem runicznym starożytne kalosze faraonów.
piękna i nieustraszona pani inspektor zadzwoniła do bardzo znanego historyka, który natychmiast przybył na barkę, by odczytać starożytne runy, wcześniej jednak przespał się z piękną i nieustraszoną panią inspektor i Zenonowi zrobiło się bardzo przykro, że bardzo znany historyk woli przespać się z piękną i nieustraszoną panią inspektor niż z nim.
po przespaniu się z piękną i nieustraszoną panią inspektor bardzo znany historyk wziął się za mozolne odczytywanie tajemniczych run, by w końcu dojść do wniosku, że kryją one tajemnicę sensu życia i celu bólu i cierpienia i właśnie miał zdradzić jak brzmi owa tajemnica, gdy nagle z wody wynurzył się zombie Elvis, przespał się z Zenonem, po czym zamordował brutalnie całą trójkę i zatopił barkę wraz z tajemnicą sensu życia i celu bólu i cierpienia, poznanie której nigdy już nie będzie dane zwykłym śmiertelnikom.

*w miejscu '(...)' znajdował się oryginalnie trzydziestostronnicowy opis emocji i rozmyśleń bohatera, przerywany okazjonalnie malowniczym opisem otwierania lodówki celem zrobienia śniadania, kontemplacją sękatych desek na suficie i krótką odą do fałdy na dywanie w toalecie, której bohater przyglądał się z wielką uwagą podczas robienia kupy.

7 komentarzy:

  1. Wspaniałe. Jestem wzruszona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie. Ale i tak uważam, że 'chapeć' brzmi lepiej niż 'kapeć'.

    OdpowiedzUsuń
  3. mowe mi odjelo, dlatego podpisuje sie dopiero dzisiaj. ten fragment zmusil mnie do przemyslenia na nowo sensu mojego zycia. czekam na kontynuacje (albo chociaz wersje autorska, zawierajaca pominiete strony)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://demotywatory.pl/1287678/Frutti-di-mare widziałaś pewnie?

    OdpowiedzUsuń
  5. nie, ale: http://potworzszafy.blogspot.com/2009/12/kolacja.html :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty Ty, czyżbyś była reinkarnowaną Magdaleną Samozwaniec? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy Zenon to nie oby morderczy pianista?...

    OdpowiedzUsuń

statystyka