w dniu dzisiejszym (a technicznie rzecz biorąc już wczorajszym, jeśli spojrzeć na zegarek i datę wyświetlaną przez komputer - choć ja osobiście należę do tych osób, dla których nowy dzień zaczyna się wraz z momentem wstania z łóżka, a nie z wybiciem konkretnej godziny) miało miejsce wielkie święto wszystkich miłośników geekowatych misterów mokrego podkoszulka (a także spodni, butów, skarpetek, kurtek i najprawdopodobniej bielizny) - czyli 13. Piknik Naukowy w deszczu i błocie. oprócz tłumu ludzi, masy okowydłubczych parasolek i własnych butów, obserwowanych głównie z uwagi na to, by nie wdepnąć w kolejną kałużę, można się było naoglądać wszelkiej maści probówek, menzurek, robotów, podejrzanych substancji, zwłok, zagadek matematycznych, studentów kierunków ścisłych, makiet i tym podobnych kuriozów. zmoczyłam ubranie i zrobiłam sobie elegancką plamę na spodniach, ale za to zostałam młodym archeologiem w konkursie dla dzieci, dowiedziałam się, że w esperanto nie ma rymu do mojego imienia (kolejny dowód na to, jaka jestem prozaiczna i w ogóle wyprana z romantyzmu), naszabrowałam się darmowych gadżetów i znalazłam w końcu Wally'ego, który kręcił się w okolicy stoisk Politechniki Warszawskiej (patrz niżej) - więc warto było, w ogólnym rozrachunku.
blog o ośmiornicach, dinozaurach, zakupach z drugiej ręki, podróżach, głupotach oraz (poniekąd) o glottodydaktyce.
niedziela, 31 maja 2009
czwartek, 28 maja 2009
technokracja
Tokage 22:07:17
(...)ostatnio gg wykręca takie numery:
'Siocha (27-05-2009 9:05) UWAGA: w trosce o bezpieczeństwo z wiadomości od Nieznajomych usuwane są podejrzane treści. jeśli chcesz otrzymywać od Nieznajomego kompletne wiadomości - dodaj go do swoich kontaktów. (...)'
GG ocenzurowało wiadomość od mojej siostry.
ja 22:07:51
cholera, dostałam coś podobnego...
myślałam, że to żart.
(...)
Tokage 22:08:48
to sugestia że ONI są wśród nas.
ja 22:09:00
nieznajomi wśród znajomych?
Tokage 22:09:04
wróg narodu i potencjalni spamerzy.
najwyraźniej gg usłużnie przypomina nam, że to nabliższi są najbardziej skłonni wbić nam spam w plecy.
ja 22:09:58
czuję się jak na wykładach z akwizycji języka: 'you have no friends, you trust nobody!'
(...)
Tokage 22:10:36
jedyni którym możesz ufać to obsługa techniczna!
ja 22:12:01
bot najlepszym przyjacielem człowieka.
środa, 27 maja 2009
piątek, 22 maja 2009
poezja blogowa
...a w zasadzie autobusowa, bo napisana w autobusie, na dodatek nie przeze mnie - ale sztuka to sztuka i trzeba umożliwiać społeczeństwu kontakt z nią, toteż skwapliwie korzystam ze zgody Autora na publikację poniższego Poematu (Poemat zainspirowany napisem na kościele, brzmiącym dokładnie tak, jak pierwszy werset Poematu):
przygotuję Ci serce o Chryste
wolisz dobrze wysmażone czy krwiste?
bo jak wolisz wysmażone
to lepiej zabiję moją żonę
a jak na surowo
musisz zadowolić się krową.
(abstrahując od tematu, jakiś pan próbował dziś kupić w Empiku 'Trołelz Miszela Palina.' jako, że nie spotkał się ze zrozumieniem ze strony sprzedawcy, zaczął wyjaśniać, że 'trołelz' to 'podróże', ale on w zasadzie nie wie jaki to ma polski tytuł, bo woli oglądać w oryginale.)
sobota, 16 maja 2009
niemoc twórcza
'niektórzy z nas... (...) niektórzy z nas mają w sobie magiczną moc, dzięki czemu są w stanie przemieniać stworzenia tej ziemi w różne osobliwości... (...) niektórzy z nas (...) mają ogień na języku i iskry w brzuchu, a magię w czubkach palców... niektórzy z nas znają tajemnice, od których włosy stanęłyby ci dęba, a oczy wyskoczyły z orbit... (...) wiemy, co robić, żeby odpadły paznokcie, a w ich miejsce pojawiły się zęby. (...) wiemy, jak spowodować, by mały chłopczyk obudził się rano z długim, wlokącym się z tyłu ogonem. (...) znamy tajemnice, mój drogi, ponurych miejsc, w których mieszkają oślizgłe stwory, wijące się w niesamowitych kłębowiskach...'
R. Dahl, 'Cudowne lekarstwo George'a'
...bo praca semestralna idzie mi jak krew z nosa i mam ochotę poczytać jakąś niewiktoriańską literaturę nie z kanonu.
czwartek, 7 maja 2009
podróże bliższe
jakoś tak wyszło, że nie wyszło wcześniej napisać choćby paru słów o odbytych podróżach. był Wrocław, prawda, ale czymże jest Wrocław przy Afrykańskich Bagnach i Starożytnych Ruinach, w dodatku znajdujących się na osiedlu koło mojego domu na warszawskim Ursynowie?
jakieś dwa tygodnie temu wybraliśmy się na wyprawę dzielnicoznawczą, dzielnicą docelową miał być Wilanów. po drodze przyszło nam przekraczać znane z literatury Bagno (bo to jest naprawdę TO Bagno, o którym Tomasz Piątek napisał książkę), w którym niewiele brakowało, żebyśmy utopili przynajmniej jednego buta (i bogu dzięki, że nie umiem chodzić na szpilkach ani nawet nie mam najmniejszych ambicji w tym kierunku). nie bez powodu przedzieraliśmy się przez wspomniane Bagno - Bagno bowiem stało nam na drodze (o ile bagno w ogóle jest w stanie stać, ja bym rzekła, że bagno się raczej tak maziście rozlewa) do Świątyni, znanej już nie tylko z książek Piątka, ale i z wielu innych źródeł. słynna Świątynia Opatrzności wygląda jak skrzyżowanie masarni, gigantycznego wieloryba i elektrowni atomowej. patrząc na tę kobyłę można się naprawdę poważnie zastanawiać nad tym, jaki właściwie bóg ma być tam czczony... osobiście, z uwagi na wspomnianego już wieloryba w połączeniu z masarnią, stawiam na jakieś wodne bóstwo wymagające krwawych ofiar z ludzi.
po obejrzeniu Świątyni i ponownym przekroczeniu Bagna (niemal topiąc przy tym kolejnego buta, tego, który wcześniej jakimś cudem uchował się jeszcze od błota) podążyliśmy w stronę turystycznej części Wilanowa, po drodze napotykając wspomniane już Starożytne Ruiny. Wilanów jak Wilanów, ładny i zabytkowy, jednak już bez dodatkowych atrakcji - żadnych ruchomych piasków, trupów w rowach ani nawet ekshibicjonistów w parku - jedynie przyjazne turystom, choć mimo to całkiem sympatyczne, nudy. no i wedlowska pijalnia czekolady, w której tuczą słodyczami potencjalnych czcicieli Boga-Wieloryba, żeby mieć co składać w ofierze, kiedy skończą wreszcie budować tę cholerną świątynię...
a zresztą, zdjęcia pewnie i tak powiedzą więcej.
Bóg-Wieloryb, złowrogo szczerzący na nas swoje fiszbiny
Agresywna Roślina Doniczkowa, ze względu na bezpieczeństwo mieszkańców osiedla trzymana w klatce
scena karmienia, wbrew przewidywaniom bezkrwawa
niedziela, 3 maja 2009
Wrocław w Ciemnym Fiolecie
...a do tego skolonizowany przez krasnoludki - czyli z weekendu majowego zdjęć kilka.
rodzinna atmosfera w naszym hostelu
jedno z wielu nieostrych zdjęć, jakie zrobiłam na koncercie zespołu wspomnianego w tytule notki
tenże zespół (a przynajmniej dwuosobowy jego fragment) w telebimowym powiększeniu
Godzilla turystyczna, miast deptać - pozuje do zdjęć
nawiązywanie nieco bardziej intymnych stosunków z niedźwiadkiem z rynku (scena odbyła się na oczach Bezwstydnych Niemieckich Turystów, wyraźnie nią uradowanych)
jeden z wielu wrocławskich krasnoludków, na które urządziłyśmy sobie fotograficzne polowanie - ten akurat upolowany też w bardziej dosłownym sensie (choć już nie przez nas)
krasnoludzki kowal
krasnoludzki Przodownik Pracy Socjalistycznej
bawiłyśmy się w PRLu, gdzie z długiej listy drinków można zamówić między innymi Sen o Potędze, Przejmowanie Władzy albo Wściekłego Lenina. kelnerki, jak na PRL przystało, zawsze dupą do klienta (ale za to ubrane w urocze czerwone mundurki)
ozdoba zwieńczająca wejście do wrocławskiej biblioteki miejskiej - powiedzcie mi proszę, że to w żadnym wypadku nie są cycki.
krasnoludzki podróżnik
reklama wspomnianego już PRLu, na masce której zrobiłam sobie chwilę później seksowne zdjęcie (oglądania tego już Wam oszczędzę)
ekspresowy kurs nurkowania w bajorze Wrocławskiego Ogrodu Botanicznego. bajoro plus-minus do kolan, choć osobiście nie odważyłam się sprawdzić.
Papa Krasnal, Jego Jędrne Pośladki i moja szanowna osoba, Jędrność Pośladków sprawdzająca - pożegnanie z Wrocławiem w wielkim stylu.