wtorek, 26 października 2010

interakcje

sytuacja pierwsza.

przechodzę przez plac przy metrze Centrum, podchodzi do mnie chłopak, na oko z grubsza w moim wieku.
on: cześć, słuchaj, mam do Ciebie pytanie.
ja: no?
on: lubisz ptaszki?
ja: (chwila konsternacji)
on: no wiesz, ptaszki, ćwir ćwir! (zaczna wymachiwać łapami)
ja: (skonsternowana wcale nie mniej niż przed chwilą, uśmiecham się jak kretynka)
on: (wyciąga zza pleców wymiętą czapkę) jeśli lubisz to nakarm sępa!

w sumie szkoda, że miałam wtedy przy duszy w gotówce tylko 3 (słownie: trzy) złote niezbędnie mi potrzebne na coś do jedzenia, bo tym, którzy starają się być oryginalni w zbieraniu na wino (?) należy się w końcu jakaś nagroda.

*

sytuacja druga.

jadę praktycznie pustym autobusem, kilka miejsc dalej siedzi tylko dwoje ludzi z dzieckiem. chłopiec ma coś koło dziesięciu-dwunastu lat i jest bardzo zajęty grą na PSP. rodzice zaglądają mu przez ramię.
matka: no nie tak to musisz zrobić! tam idź, tam idź, no mówię ci! no dobrze, dobrze! wskocz tam teraz. no... no nie tak, nie tak, co robisz?!
ojciec: daj, ja ci pokażę jak to trzeba. no synu daj, bo zepsujesz i będziesz musiał od początku! synu! no, tam! dobrze! i teraz uważaj, uważaj, uważ... SYNU, CIPA JESTEŚ!

3 komentarze:

  1. 1) no tak, metoda na sępa jest baaaardzo skuteczna :)

    2) ja sam mam ochotę czasem wyrwać takiemu małemu konsolę i pokazać mu, jak się gra, bo nie umie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Obie historie są brilliant. :) Może dziel się nimi czasem również na jakimś dżołmonsterze? Spread the joy!

    OdpowiedzUsuń
  3. ale jak będę się nimi dzieliła na jakimś dżołmonsterze to nie będzie już sensu robić tego tutaj, nie? :P

    OdpowiedzUsuń

statystyka