sobota, 30 lipca 2011

bo życie to coś więcej...

'wszyscy śnimy i wszyscy, oniemiali z przerażenia, stajemy u wejścia do jaskini śmierci; oto nasza droga. droga do podziemi. nim rozwinęła się hydraulika, w dawnych wychodkach nagromadzone zimą odchody całej rodziny tworzyły góry zamarzniętych, zjeżonych stalagmitów; podobne zjawiska pozwalają nam uwierzyć, że życie to coś więcej niż tylko namalowane sprayem reklamy na okładkach magazynów, platońskie formy buteleczek do perfum, nylonowe nocne koszule i zderzaki rolls-royce'a.'
J. Updike, 'Czarownice z Eastwick'

nie no, serio pytam: ja jestem płytka, czy to po prostu naprawdę jest głupie?

a tak poza tematem to jutro o tej porze będę szukać sobie rozrywek na białoruskim lotnisku.

poezja i gramatyka

' doprawdy, ośmiornico,
ależ z ciebie bógwico!
do czego ci właściwie służy
te Osiem Ramion czy Odnóży?
tch Tupot, Chlupot oraz Łopot
sprawia nam Gramatyczny Kłopot:
Pojedynczego Głowonoga
musi określać Liczba Mnoga.'

O. Nash, 'Ośmiornica.' tłum. S. Barańczak

po przeczytaniu tłumaczenia (końcówka bezsensowna?) myślałam, że w oryginale będzie coś o tej przeklętej nieregularnej liczbie mnogiej - ale nie, w każdym razie nie do końca:

'tell me, o Octopus, i begs
is those things arms, or is they legs?
i marvel at thee, Octopus;
if I were thou, I’d call me Us.'

O. Nash, 'The Octopus'

swoją drogą to ostatnio poruszałam temat liczby mnogiej słowa 'ośmiornica' z kilkoma londyńczykami, żaden z nich nie był w stanie mi powiedzieć czy mówi się octopi, octopoda, czy octopuses (udało im się za to dojść do wniosku że jestem pojebana, skoro zastanawiają mnie takie rzeczy). a dictionary.com mówi tak, co wcale sprawy nie ułatwia, raczej przeciwnie - bo jestem święcie przekonana, że kiedyś czytałam u nich artykuł, który opowiadał się za wersją 'octopoda.' znajdzie się jakiś kompetentny lingwista, najlepiej jednocześnie biolog morski z zamiłowania, który mi rozjaśni sprawę?

wtorek, 26 lipca 2011

praca, praca

rychło w czas, w końcu połowa wakacji... ale jakoś tak mi się przypomniało trochę głupot pracowych, tym razem z zajęć z dorosłymi. na przykład takie zdjęcie tablicy zrobiłam na ostatnich zajęciach w czerwcu (sprawa o tyle zabawna, że zamiast zwykłej tablicy suchościeralnej mamy flipcharta, więc nic się nie ukryje przed Poważnymi Biznesmenami, którzy potem w tej samej sali mają Poważne Konferencje):

naprawdę nie wiem jak to się dzieje, że niezależnie od tematu każda dyskusja z tymi ludźmi kończy się na dupie i cyckach.

i jeszcze kwiatek z wypracowania semestralnego pani M., który pozwoliłam sobie zilustrować:

poniedziałek, 25 lipca 2011

cała ja

autentyczna konwersacja z wykładowcą od rosyjskiego, jakoś tak sprzed dwóch lat - znalazłam ją ostatnio zapisaną w jakimś starym zeszycie i stwierdziłam, że można by wykorzystać.

niedziela, 24 lipca 2011

głupoty z fejsbuka i nie tylko

'make a baby with your friends.' nie, dzięki.

sklep z zabawkami bodajże w okolicach Placu Zbawiciela. osobiście dałabym inne logo.

graffiti pod mostem Śląsko-Dąbrowskim.

czwartek, 21 lipca 2011

psychologia

...i będę wysyłać linka do tego posta wszystkim ludziom, których uda mi się przypadkiem obrazić.

poniedziałek, 11 lipca 2011

sprzątanie

koniec roku szkolnego i stosy w większości nie moich książek na podłodze, parapecie, krześle i generalnie każdej innej powierzchni płaskiej zmotywowały mnie do bardziej szczegółowych porządków - nawet w tych częściach biurka, do których już od dawna brakowało mi odwagi zajrzeć z uwagi na formy życia, które w międzyczasie mogły tam wyewoluować. na formy życia ostatecznie przymknęłam oko, unikając przy okazji zbędnego dramatyzmu związanego z eksmisją, rozbijaniem rodzin, konfiskatą majątku i innymi drastycznymi rozwiązaniami, ale za to trafiłam na masy papieru o wartości sentymentalnej. częścią się już chwaliłam na fejsbuku (bo na fejsbuku fantastycznie się prokrastynuje nad sprzątaniem, na bieżąco informując o znaleziskach i prowadząc dyskusje na ich temat), ale tutaj chciałam zebrać wszystko do kupy i może nawet dorzucić coś ekstra. na pierwszy ogień bezcenny oryginał rapu Tadeusza z okresu wczesnego gimnazjum (kiedy to na wycieczce szkolnej zdemolowałam Mu pokój, czego chyba do tej pory do końca mi nie wybaczył. kiedyś to potrafiliśmy się bawić bez alkoholu):

a o tym może już wspominałam pisząc o Rosji, ale zdjęcia chyba nie było i teraz ciężko mi wyjaśnić sobie dlaczego, bo to aż się prosi:

zdjęcie przedstawia oczywiście papierek od słynnej rosyjskiej czekolady 'Aljonka' - taki ichni Wedel, z tym, że smakiem bardziej zbliżony do mydła. a, i jeszcze istotna sprawa - tę czekoladę produkuje firma 'Czerwony październik.'

bonusowo osiemnastkowe zdjęcie, bardzo mnie kochali w liceum:

p.s. a oto dlaczego nie powinnam więcej chodzić do szmateksów:

nie, to zdjęcie to już nie relikt, było robione jakoś kilka dni temu i do tematu ma się nijak, ale dawno tu chyba nie było żadnych ośmiornic. (tak, jedną taką miałam już wcześniej, tylko ta druga jest nowym nabytkiem - ale za trzy złote grzechem by było nie kupić, nieważne, że niedługo nie będę już miała gdzie mieszkać bo wszędzie mam zabawki.)

niedziela, 10 lipca 2011

buldożki

'suczka arcyrozkoszna. rozpieszczamy ją z Aprilkiem. czasem chrapie, rzęzi, parska przez ten brak nosa, ale Staś ma rację, ona jest filozofem. słuchając, kupionej za opiekę nad suczką, legalnej Elli Fitzgerald, myślę o swej socjalistycznej młodości z dwiema francuskimi buldożkami.'
J. Nasierowski, 'Nie moje życie'

z dedykacją dla tych tam co ich pojebało na punkcie buldożków. nie, żebym polecała książkę. książka taka sobie, chociaż o buldożkach i o gejach.

piątek, 8 lipca 2011

samokształcenie

'również w górach K'unlun umieszczają teksty stwora bardzo dziwnego, zwanego Spozierające Mięso, czyli Szy-żou. wedle Kuo P'o, najwybitniejszego z komentatorów "Księgi gór i mórz," był to stwór bezkształtny, przypominający wątrobę wołową, zaopatrzony w dwoje oczu. gdy tylko odcięło się płat mięsa, odrastało ono i stwór przybierał znów kształt pierwotny. owo Spozierające Mięso, które wedle niektórych komentatorów było podobne do jelenia, miało pokrewne stwory także i w innych częściach mitologicznego świata chińskiego. znana jest żyjąca na krańcach Zachodu krowa, nosząca nazwę Szao-k'o-niu, czyli Krowa, z Której Można Odciąć Nieco. otóż była to krowa o bardzo długich i cienkich rogach. można było odcinać z niej kawał mięsa, a to odrastało w ciągu jednego dnia. trzeba jednak było mięso odcinać conajmniej raz na dziesięć dni, w przeciwnym bowiem razie krowie groziła śmierć.'
M. Künstler, 'Mitologia chińska'

Chińczycy w ogóle mieli jakieś zafiksowanie na punkcie mięsa, jeśli wierzyć tej książce. z innych ciekawostek to jeszcze się tam pojawiła 'mityczna góra Fa-kiu,' mój wewnętrzny prymityw się bardzo ucieszył jak to przeczytał.

sobota, 2 lipca 2011

znaleziska

w sklepie mięsnym na Belwederskiej

w indyjskiej knajpie koło metra Wilanowska

czy ktoś poza mną pomyślał w tym miejscu o waleniach?

piątek, 1 lipca 2011

ostateczne rozwiązanie

no serio.

'can be combined with other laser weapons into a single 2-handed weapon.'

(tak, wiem, mało kogo to bawi.)

statystyka