poniedziałek, 28 lutego 2011

lutowe śmieci

Allegro bawi i uczy (matematyki).

fragment menu z knajpy 'Przejście dla pieszych' na warszawskiej Starówce

święta krowa (krówka).

p.s. i jeszcze reklama.

niedziela, 27 lutego 2011

Wrocław po raz trzeci

podsumowując ostatni tydzień: jeszcze więcej krasnoludków, dużo napisów na murach, dinozaury i kamasutra.

gdyby ktoś się zastanawiał jak działają bankomaty

Brama Do Wody

najbardziej dystyngowany śmietnik na świecie

most bodajże na Wyspę Słodową, do którego zakochani przyczepiają kłódki ze swoimi imionami. gdyby ktoś miał problemy z doczytaniem się, informuję, że na kłódce z pierwszego zdjęcia jest napisane 'ja + piwo.' na drugim zdjęciu zaintrygowała mnie kłódka do roweru, czy jakkolwiek się ta rzecz nazywa.

fragment ruchomej szopki w kościele na Wyspie Piaskowej (kiepska jestem z wrocławskich wysp, poprawiajcie mnie). w szopce było praktycznie wszystko, jednak poza ośmiornicą - więc musiałam się zadowolić dinozaurami.

pirania znaleziona w tym samym kościele

seksowne zdjęcie na masce malucha

Muminki i ja

Companion Cube

jednorożec raczej nie jest robotyczny i wcale nie ma tęczowej grzywy, ale to i tak Najwspanialsza Reklama Na Świecie.

zapowiedziana na początku posta kamasutra (cała z czekolady)

secesyjny sklep mięsny

menski menszczyzna.

trochę wrocławskiej twórczości namurnej:

plus moje własne kontrybucje, a także nienamurne reklamy Potwora:

na koniec Najlepsza Pamiątka, Jaką Można Przywieźć Ze Wrocławia. Najlepszą Pamiątką, Jaką Można Przywieźć Ze Wrocławia jest, rzecz jasna, plastikowy dinozarł. o taki:

(a żadnej ośmiornicy nabyć mi się nie udało.)

p.s. jak kto ciekawy: Wrocław po raz pierwszy i Wrocław po raz drugi.

wtorek, 8 lutego 2011

Lego

co ciekawsze efekty zabawy Creationary. za kiepską jakość zdjęć przeprasza się, kolega Michał, u którego zabawa się odbywała, nie raczył zapewnić oświetlenia odpowiedniego do zdjęć.

żółw

katapulta

ślimak

niedziela, 6 lutego 2011

urodzinowe

wchodzę na ten etap uzależnienia od internetu, na którym już nie odzywam się osobiście do znajomych, żeby gdzieś się z nimi wybrać, a organizuję na fejsbuku iwent. cytując siebie samą:

'Octopus Hippie Birthday and Other Stuff Party
UWAGA! obowiązuje dresscode - hippisi. wstęp na imprezę jest darmowy tylko dla osób w przebraniach, reszta zobowiązana jest wnieść opłatę w naturze, która wynosi trzy worki kartofli (po wcześniejszym uzgodnieniu z organizatorami możliwa jest ewentualna zamiana kartofli na marchew).
mile widziane przyniesienie własnego alkoholu, zabawek, papieru do origami, broni palnej, ogórków pod wódkę i innych rzeczy, których na żadnej domówce nie może zabraknąć.
a, no i na urodziny chcę kucyka.
i jeszcze jedno - tak naprawdę to oczywiście nie zaczyna się o 17, po prostu zakładamy, że każdy spóźni się minimum dwie godziny, jak zwykle.
(żartowałam z tym kucykiem, chcę ośmiornicę.)
EDIT w dniu 19.01 - w ramach mojego prezentu urodzinowego i wkupienia się w łaski nieznanych Jej, a obecnych na imprezie osób, Barbara K. obiecała po pijaku pokazać cycki.'

i nawet ilustrację zrobiłam:

z przebraniami oczywiście różnie było, a i tak kartofle przyniosła tylko jedna osoba - i to trzy kartofle, nie trzy worki. nie wspominając już o tym, że nikt nie przeczytał mojej instrukcji do końca (mimo, że pod koniec pojawiło się słowo-klucz, cycki) i faktycznie dostałam kucyki. o:

moja matka naprawdę musi już myśleć, że cofam się w rozwoju.

z ciekawych prezentów to jeszcze Barbara przyniosła coś takiego:

jeżeli kogoś interesuje jak kształt mają 'miśki,' to powiem mu, że oczywiście mają kształt pośladków.

poza tym:

a) Tadeusz wystąpił w roli Prawdziwego Mężczyzny

b) Kasia podobno przebrała się za mnie

c) robiłam spersonalizowane kubeczki, które miały potem pojawić się na wspólnej fotografii, ale na fotografię koniec końców załapały się tylko te dwa.

i jeszcze nie omieszkam się pochwalić, że dostałam od Piotra upgrade'owaną wersję origamiśmiornicy, która zdążyła bardzo wyewoluować od poprzedniej (już nie mojej) imprezy urodzinowej.

(a Barbara wcale nie pokazała cycków.)

sobota, 5 lutego 2011

tak niezręcznie

'that was a Tuesday. he came on Wednesday; he came on Thursday; he came on Friday; and he came on Saturday. it is true that each visit began, continued, or concluded with a declaration of love, but in between there was much room for silence. they sat on either side of the fireplace and sometimes the Archduke knocked over the fire-irons and Orlando picked them up again. then the Archduke would bethink him how he had shot an elk in Sweden, and Orlando would ask, was it a very big elk, and the Archduke would say that it was not as big as the reindeer which he had shot in Norway; and Orlando would ask, had he ever shot a tiger, and the Archduke would say he had shot an albatross, and Orlando would say (half hiding her yawn) was an albatross as big as an elephant, and the Archduke would say - something very sensible, no doubt, but Orlando heard it not, for she was looking at her writing-table, out of the window, at the door. upon which the Archduke would say, "i adore you," at the very same moment that Orlando said "look, it's beginning to rain," at which they were both much embarrassed, and blushed scarlet, and could neither of them think what to say next.'
V. Woolf, 'Orlando'

środa, 2 lutego 2011

Australian Pink Floyd

ha.

w końcu, po kilku latach wybierania się, zaliczone. cytując osoby, które nie mają nic mądrego do powiedzenia: 'było fajnie.'

(zdjęcie w wiadomej jakości, ale to przecież oczywiste, że nie o jakość tu chodzi - od lepszej jakości macie Google.)

P.S. skoro już w temacie wydarzeń kulturalnych - jacyś chętni?

wtorek, 1 lutego 2011

literatura

'in forty years of teaching English, Mr Fisher had come to believe that nothing was new in literature. the same plots are repeated time and time again: the tragic lovers; the quest; the trickster; the revenge; the saviour; the coming-of-age; the struggle between good and evil. most of these were well-used before Shakespeare got hold of them; even the Bible contained little that was significantly new. a change of costume here, of location there: stories do not die, but are simply reincarnated every generation or so into a different time and idiom.'
J. Harris, 'Fule's Gold'

statystyka